Te słowa powiedział Duch

Monika Augustyniak

|

Gość Łowicki 41/2013

publikacja 10.10.2013 00:00

O buddyzmie i czytaniu Biblii od deski do deski, o odliczaniu minut do końca Mszy i niecierpliwym czekaniu na promocję lektorską z Markiem Zającem rozmawia Monika Augustyniak.

 Kiedyś Marek Zając chciał poznać Boga rozumem. Dziś szuka Go sercem Kiedyś Marek Zając chciał poznać Boga rozumem. Dziś szuka Go sercem
Monika Augustyniak /GN

Monika Augustyniak: Wielkimi krokami zbliżamy się do końca Roku Wiary. Czy przeżył go Pan w wyjątkowy sposób?

Marek Zając: Szczerze mówiąc, nie. Wiarę traktuję jako coś, co trzeba stale rozwijać i doskonalić, w czym trzeba wzrastać na co dzień. W moim przypadku ta tendencja nie jest uzależniona od konkretnego roku.

Od dwóch lat jest Pan liderem wspólnoty. Kiedy zaproponowałam Panu wywiad, powiedział Pan, że dawanie świadectwa to obowiązek. Zawsze był Pan człowiekiem wierzącym w Boga i głoszącym Jego miłość?

Nie. Moja przygoda z Bogiem zaczęła się dość późno. Wychowywałem się w malutkiej miejscowości na Mazurach, gdzie wszyscy się znali. Ponieważ mój ojciec był wojskowym, w biały tydzień mama przebierała mnie w garniturek dopiero w kościele, żeby tata nie miał nieprzyjemności w pracy. Kiedy miałem 14 lat, przeprowadziliśmy się do Skierniewic. Tutaj zetknąłem się ze Wspólnotą „Apostoł”. To był początek jej istnienia, na spotkania przychodziły tłumy młodzieży, wręcz była taka moda. Przyszedłem kilka razy, ale zrezygnowałem. Nie uczęszczałem na religię, bo mnie ona nie interesowała.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.