Święty jednak święty

Franciszek Kucharczak

Święty Franciszek zdjął bogate szaty i wdział habit – a nie strój pajaca. W Asyżu przypomniał o tym papież.

Święty jednak święty

Homilia papieża w czasie Mszy w Asyżu nie pozostawiła wątpliwości: „Franciszkowy pokój nie jest ckliwym uczuciem. Proszę was: taki święty Franciszek nie istnieje! Nie jest on też jakimś rodzajem panteistycznej harmonii z energiami wszechświata... Także to nie jest Franciszkowe, ale to jakaś idea stworzona przez pewnych ludzi!” – mówił papież.

To, że takie słowa z jego ust padły, nie jest niczym dziwnym – następca św. Piotra zazwyczaj jest katolikiem. Papież naprawdę wiedział, że nie ekoterrorystę wybrał na patrona swego pontyfikatu, nie płaskiego pacyfistę, nie wegetarianina kryptobuddystę. Wybrał świętego Kościoła katolickiego, człowieka Bożego, zakochanego w Stwórcy i z Niego czerpiącego miłość do stworzeń.

Znaczące dla mnie było co innego: zanim papież dokończył zdanie o „panteistycznej harmonii z energiami wszechświata”, zerwały się oklaski. Właśnie w tym momencie. Dlaczego? Czyżby wiernym Kościoła katolickiego nie podobała się wizja świętego Franciszka, sprzedawana w mediach? Bo sądząc z tego, co płynie z publikatorów, już tylko kler – i to ten najbardziej zapyziały i zaściankowy – krzywi się na wprowadzanie świętego na tęczowe sztandary. A tu nagle ludzie klaszczą, gdy papież mówi, że to nie tak z tym świętym. Wielu ludzi klaszcze, i to chyba w większości Włochów, nie Polaków.

Robienie ze świętego Franciszka symbolu pacyfizmu i innych lewicowych idei jest kradzieżą jego wizerunku i przesłania. Święty Franciszek wyrwany z kontekstu Kościoła musi być nieprawdziwy. W dniu jemu poświęconym świat mógł zobaczyć, że nie tylko papież o tym wie, ale wciąż wiedzą to wierni Kościoła.