Recepta na smutne serce

Agata Ślusarczyk

|

Gość Warszawski 40/2013

publikacja 03.10.2013 00:00

Do Chile, Urugwaju, Rumunii, Hondurasu i… Warszawy. Zostawiają pracę, znajomych i rodzinę, by jechać tam jako świeccy misjonarze. Dlaczego?

Podczas Mszy św. posłania misjonarze otrzymali różańce, dzięki którym będą powierzać MB osoby potrzebujące pomocy Podczas Mszy św. posłania misjonarze otrzymali różańce, dzięki którym będą powierzać MB osoby potrzebujące pomocy
materiały Domów Serca

Podziemia praskiej katedry wypełnia spory tłum. Właśnie skończyła się Msza św., podczas której dwie Kasie, Mateusz, Agnieszka i Ola zostali posłani jako świeccy misjonarze do Domów Serca w najdalszych zakątkach świata. Krótko opowiedzieli o założonym w 1990 r. we Francji przez o. Thierry’ego de Roucy Międzynarodowym Ruchu Misyjnym „Domy Serca” i zaraz przeszli do sedna. – Ludzi najbardziej interesuje, dlaczego decydujemy się wyjechać – mówią.

Wystarczy kochać

Agnieszce Rulkowskiej po ludzku niczego nie brakowało. Skończyła ekonomię, po studiach znalazła dobrą pracę i przytulne mieszkanie. – Miałam smutne serce. Jako harcerka bardzo lubiłam pracować z dziećmi, ale teraz pragnęłam czegoś więcej. Zaczęłam myśleć o misjach, na których można bez reszty poświęcić się drugiemu człowiekowi. Problem w tym, że nie spełniałam połowy kryteriów, by wyjechać... – mówi Agnieszka. Była załamana.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.