Ocieplenie klimatu

Jacek Dziedzina

|

GN 40/2013

publikacja 03.10.2013 00:15

Czy irańskie dzieci przestaną być straszone „Wielkim Szatanem”, a młodzi Amerykanie zaczną wyjeżdżać masowo na wymiany studenckie do Iranu?

Prezydent Iranu Hassan Rowhani po konferencji prasowej w siedzibie ONZ w Nowym Jorku Prezydent Iranu Hassan Rowhani po konferencji prasowej w siedzibie ONZ w Nowym Jorku
JASON SZENES /epa/pap

Jeszcze rok temu taki scenariusz wydawał się absurdalny. Dziś nadal brzmi zbyt fantastycznie, a jednak coś się zmieniło. Intensywne w ostatnich tygodniach zabiegi dyplomatyczne Teheranu i Waszyngtonu sprawiły, że mało brakowało, a w Nowym Jorku doszłoby do pierwszego od 1979 roku spotkania przywódców Iranu i USA. Póki co prezydenci Obama i Rowhani odbyli rozmowę telefoniczną, co i tak jest absolutnym przełomem w relacjach dwustronnych obu krajów. Tym bardziej że za słuchawkę pierwszy chwycił Obama, a Rowhani telefon odebrał. Czy „Wielki Szatan”, jak nazywają Amerykę duchowi przywódcy irańscy, chce się dogadać z najgroźniejszym elementem „osi zła”, jak nazwał Iran poprzednik Obamy w Białym Domu?

Bez uścisku dłoni

Do spotkania miało dojść podczas niedawnej sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Przemówienia Hassana Rowhaniego, wybranego w czerwcu tego roku na nowego prezydenta Iranu, wszyscy słuchali z wyjątkową uwagą. Rowhani od kilku miesięcy wysyłał do Zachodu sygnały, że jest gotowy ocieplać wzajemne stosunki, a ostatnio także odcinał się wyraźnie od antyizraelskich wypowiedzi swojego poprzednika, Ahmadineżada, mówiąc, że Holokaust był wielką tragedią narodu żydowskiego (poprzednik zaś nieraz zapowiadał zmiecenie Izraela z powierzchni ziemi). Co więcej, Rowhani zadeklarował również gotowość rozmów na temat programu nuklearnego Iranu – którego Zachód chce mu zabronić, twierdząc, że służy nie tylko celom pokojowym – jak utrzymuje Teheran – ale również związany jest z budową broni atomowej przez kraj ajatollahów. Sytuacja wydawała się patowa. Do tego Iran jest głównym sojusznikiem Syrii, którą USA jeszcze niedawno planowały zaatakować, oraz wrogiem Izraela (z wzajemnością), którego bezpieczeństwa gwarantem są Stany Zjednoczone. No i prawie 35-letnia atmosfera wzajemnych oskarżeń nie rokowała zmiany klimatu w stosunkach dyplomatycznych. W ONZ Rowhani oświadczył, że „w irańskiej doktrynie bezpieczeństwa i obrony nie ma miejsca na broń nuklearną i inną broń masowego rażenia. Jest ona sprzeczna z naszymi fundamentalnymi przekonaniami religijnymi i etycznymi”, mówił. Zadeklarował też gotowość do rozmów na temat irańskiego programu atomowego.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.