Krajobraz po bitwie

Agata Puścikowska

|

GN 40/2013

Krajobraz po bitwie wcale nie jest tak dramatyczny, jak się niektórym wydaje.

Agata Puścikowska Agata Puścikowska

Sejm przegłosował: chore dzieci nadal mogą być zabijane w świetle prawa. Tak, zabijane, nie „usuwane”, „wydalane”, „rozpływane” itd. Chodzi o dzieci, u których podejrzewa się wady genetyczne, nieodwracalne choroby. Wiadomo, że w większości są to dzieci z zespołem Downa oraz zespołem Turnera. Rzadziej i z tzw. wadami letalnymi, czyli takimi, które zawsze prowadzą do (naturalnej!) śmierci. Zwykle jeszcze w łonie matki lub tuż po porodzie.

Sejm przegłosował… Nic się nie da zrobić? Otóż właśnie teraz trzeba działać, maksymalnie sensownie i prężnie, by jak najmniej chorych dzieci ginęło. By rodziny potrafiły przyjąć chore dziecko. Jak? Krajobraz po bitwie wcale nie jest tak dramatyczny, jak się niektórym wydaje.

Po pierwsze – należy wykorzystać dyskusję, która została wywołana w czasie głosowania. Bo wiele osób zupełnie niezorientowanych dowiedziało się, czym jest późna aborcja eugeniczna, jak jest wykonywana. I ten proces powinien trwać: należy się społeczeństwu edukacja i prawda na temat przedporodowej eugeniki. Po drugie – prawdą jest, że rodziny z dziećmi niepełnosprawnymi często żyją na granicy ubóstwa. Niepełnosprawność dziecka to w Polsce przyczynek do pauperyzacji całych rodzin. Zasiłki na chore dziecko to farsa, a opiekujący się dzieckiem rodzice nie mają nawet prawa do składek emerytalnych! I jest to konkretny problem, którym posłowie powinni się zająć. Po trzecie – absolutnie konieczne jest stworzenie sieci poradni, w których rodziny dowiadujące się, że czekają na chore dziecko, otrzymałyby pomoc. Matki w ciąży, które po badaniach otrzymują „wyrok”, są w większości polskich przychodni czy szpitali pozostawione zupełnie bez wsparcia. Słyszą najczęściej: „ma pani prawo usunąć”. Często też są po prostu do tego zmuszane – przez nacisk lekarzy czy, niestety, bliskich. Powstanie sieci poradni, a idealnie – wielu hospicjów perinatalnych w całej Polsce, pomogłoby dokonać kobietom świadomej decyzji. A w przypadku urodzenia chorego letalnie dziecka wymagającego specjalistycznej opieki rodzina otrzymywałaby profesjonalną pomoc, aż do momentu godnej, naturalnej śmierci dziecka. Tymczasem w Polsce są obecnie jedynie trzy hospicja perinatalne…

Ratować dzieci trzeba. Działajmy więc: stwórzmy nowy krajobraz po bitwie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.