Nowe szaty „Frondy”

Stefan Sękowski

|

GN 38/2013

publikacja 19.09.2013 00:15

Pismo Poświęcone chce być kwartalnikiem dla niegrzecznych dzieci będących poza Kościołem.

Redakcja „Frondy”: od lewej Samuel Rodrigo Pereira Mateusz Matyszkowicz Dawid Wildstein Tomasz Rowiński  Piotr Palka Redakcja „Frondy”: od lewej Samuel Rodrigo Pereira Mateusz Matyszkowicz Dawid Wildstein Tomasz Rowiński Piotr Palka
jakub szymczuk /gn

Kwartalnik „Fronda” przez kilka lat przechodził widoczny kryzys. Zaczynając jako zadziorne, wkładające kij w mrowisko pismo kulturalno-społeczne, z biegiem lat tracił zainteresowanie twórczością artystyczną i pazur. Pewien czas temu okopał się na pozycjach prolifersko-antygejowskich, rzadko wychodząc poza utarte schematy. Tematyka obrony życia i walki z homolobby jest oczywiście ważna, ale niejedyna na świecie: skupienie się głównie na niej uczyniło pismo mało oryginalnym, teksty bardzo przewidywalne, często, nie bójmy się tego słowa: nudne. „Fronda” zgubiła także niekonwencjonalne poczucie humoru oraz umiejętność szokowania, zmuszające czytelnika do myślenia. Niegdyś zaskakiwała Batmanem z Cudownym Medalikiem lub wezwaniem do modlitwy za prostytutki, stylizowanym na reklamę domu publicznego, niedawno zamieniła te patenty na Ducha Świętego załatwiającego się na głowę Karola Darwina. Wspomnienia „starej Frondy”, z czasów duetu Grzegorz Górny – Rafał Smoczyński bądź Marka Horodniczego nierzadko prowadziły do konkluzji: sztandar należy wyprowadzić. – Z dzisiejszej perspektywy uważam – i będzie to mój coming out – że „Pismo poświęcone” należało w roku 2001 zamknąć, zakopać i zaorać – pisał niedawno na łamach „Rzeczpospolitej” jej dzisiejszy publicysta, a w latach 1999–2007 członek redakcji „Frondy”, Filip Memches. I choć zmian w redakcji było już kilka, a każda kolejna ogłaszana była jako powrót do wspaniałej przeszłości, pojawiła się wreszcie szansa, by on nastąpił. Tym razem naprawdę.

Disco Prawica

Na początku września ukazał się pierwszy numer „Frondy”, opracowany przez nową redakcję. Z okładki macha do nas Leopold Tyrmand, opalający się, z gumową piłką i aligatorem, na warszawskim placu Zbawiciela. W tle za nim płonie instalacja „Tęcza” autorstwa Julity Wójcik. Jak dowiadujemy się ze stopki redakcyjnej, nowym „kierownikiem jeziora” jest Mateusz Matyszkowicz. 32-letni filozof, publicysta związany z „Teologią Polityczną”. Niegdyś współpracownik prof. Ryszarda Legutki, zarówno na uczelni, jak i w polityce, dziś rzadziej wiąże krawat pod szyją, marynarkę zarzuca na T-shirt.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.