Buduj i walcz


ks. Tomasz Jaklewicz


|

GN 36/2013

„Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki…”.


Buduj i walcz


1 Nie są to łatwe słowa. Zauważmy, że padają po stwierdzeniu, że z Jezusem szły tłumy. Pan chce podkreślić, że pójście za Nim wymaga czegoś więcej niż tylko poddania się wspólnotowej presji. W Starym Testamencie Bóg mówi: „Ja jestem Bogiem zazdrosnym” (Wj 20,5). Miłość ma w sobie dążenie do wyłączności. Nie chodzi oczywiście o to, by żywić uczucie nienawiści do bliskich, ale o to, by Bóg był moim Numerem Jeden. By nikt inny mi Go nie przysłonił. Każda ludzka miłość musi mieć „wylot” na Boga. Czyli, po pierwsze, muszę mieć świadomość, że wszyscy, których kocham, są Jego darem, a po drugie wszelkie ludzkie miłości muszą mnie kierować ku Temu, który jest Miłością. Istnieją związki toksyczne. Papierkiem lakmusowym jest pytanie: czy moja ludzka miłość przybliża mnie do Boga, czy oddala?

2 „Nadto i siebie samego”. Jezus dorzuca do listy osób, których nie mogę kochać bardziej niż Jego, także samego człowieka. Tu obowiązuje taka sama zasada jak w przypadku bliźnich. Mam patrzeć na siebie jako na dar Boży i pamiętać, że celem mojego życia jest Bóg. Można zrobić bożka z innych, ale równie dobrze i z siebie samego.

3 „Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem”. Co jest moim krzyżem? Każde powołanie ma swój ciężar. Zawsze są jakieś przeciwności, których nie da się ominąć, trzeba je udźwignąć. „Iść za Jezusem” znaczy uczyć się od Niego „dźwigania tego konkretnego krzyża”. Mam prawo upaść, ale On daje mi wzór i siłę, by wytrwale powstawać i iść dalej. Wiernie, bez względu na wszystko, aż na moją Golgotę.


4 Obie przypowieści – o budowaniu wieży i o królu wyruszającym na bitwę – mają wspólny sens: chodzi o przemyślaną decyzję bycia uczniem Jezusa. Bycie chrześcijaninem jest podobne do budowania oraz do wojowania. I w jednym, i drugim przypadku potrzebna jest strategia działania. Jej sedno wyraża zdanie, które jest pointą obu tych krótkich przypowieści: „Tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem”. Aby budować z Jezusem oraz aby z Nim pokonać przeciwników (pokusy, grzechy, nałogi, szatana), konieczne jest całkowite postawienie na Niego, na Jego możliwości, nie na swoje „zasoby”. Trzeba stać się ubogim, pustym, słabym po to, by On mógł objawić swoją moc.


5 W obu tych przypowieściach pojawia się motyw przegranej. Niedokończona budowa, wywieszenie białej flagi w obliczu wroga. To jest przestroga. Bycie uczniem Jezusa jest przygodą na całe życie, wyborem na zawsze, pójściem na całość. Wierności Bogu uczymy się ciągle. Nieraz klęski są potrzebne, aby wreszcie wyrzec się polegania na sobie i całkowicie powierzyć Jemu. Nie da się ani zaplanować przyszłości, ani jej przewidzieć. Rozsądniej jest zawierzyć ją Bogu i prosić – jak bł. kard. Newman – o tyle światła, by zrobić kolejny krok.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.