„Ciało” to nie mięso, ale…

Jadąc od przyjaciół z Kopnej Góry k. Supraśla do Białegostoku, zajrzałem do słynnej Sokółki, gdzie w październiku 2008 roku wydarzył się cud eucharystyczny.

„Ciało” to nie mięso, ale…

Stolica Apostolska na ten temat się nie wypowiedziała, ale wiara ludu, z kapłanami i biskupem miejsca na czele, w to, że to był rzeczywiście cud, nie maleje. Wręcz przeciwnie, kult się rozwija. Do Sokółki przybywają pielgrzymi z różnych stron Polski, a także z zagranicy. Ludzie modlą się z wiarą w kaplicy, w której wystawiony jest fragment konsekrowanej Hostii, który przybrał – jak stwierdzono w wyniku badań patomorfologicznych – postać tkanki mięśnia sercowego w czasie agonii.

Tego rodzaju cuda, z których najsłynniejszy wydarzył się w 1263 roku w Bolsenie niedaleko Orvieto we Włoszech, umacniają wiarę wiernych w rzeczywistą obecność Pana Jezusa w Eucharystii, ale z drugiej budzą też pewne wątpliwości. Wszak słowa „Ciało i Krew Chrystusa” wskazują na realną obecność Osoby Bożej w konsekrowanych postaciach chleba i wina, ale nie oznaczają, że w Komunii św. jemy ludzkie mięso i pijemy ludzką krew Jezusa z Nazaretu. Bóg daje się nam pod postacią materii, którą spożywamy, lecz nie należy tego rozumieć na sposób kanibalistyczny. Konsekrowany chleb jest widzialnym symbolem niewidzialnej obecności Boga, przy czym „symbol” nie oznacza tutaj zewnętrznego znaku (jak np. znak drogowy), ale rzeczywistość widzialną, w której w sposób realny uobecnia się rzeczywistość niewidzialna. W Eucharystii spożywamy chleb, który chemicznie pozostaje chlebem, ale zarazem – mocą Bożej obietnicy – każda jego cząsteczka jest realną obecnością Osoby Chrystusa.

Wygląda jednak na to, że Bóg czyni niekiedy znak fizycznej przemiany chleba w ciało ludzkie lub wina w krew ludzką, aby oddziałując na zmysły umocnić wiarę swego ludu. Tak jak w Sokółce, gdzie na dodatek nie brakuje świadectw o cudownych uzdrowieniach za przyczyną modlitwy w kaplicy przemienionej cząstki Ciała Pańskiego. Na przykład w grudniu 2011 roku u pewnej dziewczynki z jednej z sokólskich szkół cofnął się całkowicie nowotworowy guz w wątrobie. Jedni wierzą, inni wątpią, jeszcze inni nie mają zdania. Ale sądząc po dotychczasowych owocach, jakie przynosi cud w Sokółce, wydaje się, że miejsce to stanie się stałym punktem na mapie sanktuariów i tzw. cudownych miejsc, w których spodobało się Bogu objawić w sposób szczególny.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.