Tu jest wojna!

Krzysztof Błażyca

|

GN 35/2013

publikacja 29.08.2013 00:15

Ludzie z całej Kenii zjeżdżają do Subukii, bo chcą widzieć cuda. Widzą większe od tych, których się spodziewali.

Tu jest wojna! Panorama Subukii, "wioski Maryi", gdzie powstaje sanktuarium budowane przez misjonarzy franciszkanów z Polski. Krzysztof Błażyca

O mały włos, a zaliczylibyśmy kolejną kraksę od czasu, gdy wyruszyliśmy z Nairobi do „wioski Maryi”. – Patrz go, nieśmiertelność mu się włączyła, ha...! – komentuje o. Arkadiusz Kukałowicz, franciszkanin, dając ostro po hamulcach. Ciężarówka wymija nas na wąskim odcinku, mimo iż z naprzeciwka nadjeżdżają kolejne. Patrzę na ciężarówkę przed nami. Na zderzaku wielkimi literami: „Try Jesus” (Wypróbuj Jezusa). Prawie... Szaleństwo na kenijskich drogach to chleb powszedni. – Wypadków sporo, nikt się tego nie doliczy. A jak już ci się trafi, to bywa, że cię jeszcze obrabują, zamiast wezwać pomoc – tłumaczy o. Kukałowicz. Przed oczami przebiega mi obraz mężczyzny w rowie, dostrzeżonego z autobusu pędzącego do Kakamega. Albo tego leżącego bez ruchu na stercie śmieci przy biurowcu. „Tu nikt się o ciebie nie zatroszczy. Zresztą może już nie żyje” – dźwięczą mi w uszach słowa znajomego.

Kolbego tu znają

Limuru to niewielka miejscowość około 35 km od Nairobi, stolicy Kenii. Jest tu klasztor, założony przez franciszkanów z prowincji gdańskiej, i kościół pw. św. Franciszka. 3 października 1993 konsekrował go kard. Maurice Michael Otunga, obecnie sługa Boży. – Kardynał zawsze dzwonił z życzeniami na św. Maksymiliana – mówi o. Arek. Działają tu też drukarnia i wydawnictwo „Kolbe Press” pod wezwaniem świętego. Nowoczesne maszyny, zlecenia na cały kraj, praca dla ludzi. – O Kolbem wiedzą tu sporo. Ale na wsi to nas kojarzą raczej z „Jezu, ufam Tobie”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.