Historia za mgłą

ks. Marek Gancarczyk

|

GN 33/2013

To, co najważniejsze, jest albo niewidoczne, albo słabo widoczne, a jeżeli nawet widoczne, to traktowane bywa mało poważnie. Taki już jest charakter naszej kultury, że sprawy duszy spycha się na margines.

Historia za mgłą

Trochę przez przypadek w tym numerze „Gościa” zebraliśmy kilka tekstów pokazujących niewidoczną albo mało znaną stronę historii. Chyba nie ma Polaka, który by nie wiedział, że Chopin był pianistą i kompozytorem. Natomiast, tak przypuszczam, już niewielu zna dzieje najważniejszej walki jego życia. Walki, którą o jego duszę stoczył ks. Aleksander Jełowicki. Dodajmy od razu, walki zwycięskiej. Po początkowych oporach Chopin wyspowiadał się i przed śmiercią przyjął sakrament chorych oraz Wiatyk. Umarł pojednany z Bogiem, w czym wielką zasługę położył wspomniany już ks. Jełowicki. Kompozytor nie omieszkał mu zresztą za to podziękować w mocnych słowach: „Bez ciebie, mój drogi, byłbym zdechł – jak świnia” (więcej na ss. 64–65). Było za co – ks. Jełowicki walczył o duszę Chopina jak lew.

Z kolei Marcin Jakimowicz popatrzył na ludobójstwo w Rwandzie przez pryzmat potwierdzonych przez Kościół prywatnych objawień w Kibeho (ss. 18–21). Jak wiemy, sprawa okropnej rzezi dokonanej przez Hutu na Tutsi powróciła ostatnio w mediach za sprawą absurdalnych zarzutów stawianych ks. abp. Hoserowi. W 1994 roku w ciągu zaledwie stu dni mogło zginąć w Rwandzie prawie milion osób. Poważni specjaliści zajmujący się sprawą wskazują na różne uwarunkowania społeczne i polityczne, które doprowadziły do tak bezprecedensowego okrucieństwa. W swych rozważaniach pomijają jednak przyczynę fundamentalną. Brak nawrócenia. 12 lat przed rzezią Matka Boża objawiła się trzem osobom w Kibeho. Maryja prosiła o nawrócenie: „Okażcie skruchę, żałujcie, żałujcie”. Zapowiadała, co może się stać, jeżeli do nawrócenia nie dojdzie. Ten aspekt sprawy jest jednak zupełnie pomijany przez tzw. poważnych komentatorów. Widocznie ich zdaniem grzech nie ma wpływu na bieg historii. I wreszcie na koniec przypomnienie duchowej mobilizacji, do jakiej doszło latem 1920 roku w Polsce, kiedy do Warszawy zbliżały się wojska sowieckie (ss. 43–45).

Polscy biskupi 7 lipca 1920 roku wystosowali trzy listy. Wszystkie zawierały prośbę o modlitwę. Pierwszy adresowany był do ówczesnego papieża Benedykta XV, który w odpowiedzi wezwał wszystkich do modlitwy m.in. o „ocalenie Polski”. W drugim liście, skierowanym do biskupów świata, znalazła się prośba o „szturm modłów do Boga za Polskę”. W trzecim liście do wiernych była m.in. zachęta do codziennego odmawiania po Mszy św. Litanii do Serca Pana Jezusa. Zdaniem historyka prof. Wiesława Wysockiego, Kościół katolicki w Polsce nigdy wcześniej nie wykazał się tak wielką mobilizacją. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.