Dorabianie teologii

Franciszek Kucharczak

|

GN 32/2013

publikacja 08.08.2013 00:15

Miłosierdzie nie polega na usuwaniu ludziom spod nóg przeszkód aż do samego piekła.

Dorabianie teologii rysunek franciszek kucharczak /gn

Dużo mówiło się o wywiadzie, którego papież udzielił w samolocie, gdy wracał z Brazylii. Powiedział tam sporo rzeczy, na przykład to, że kobiety nigdy nie będą kapłanami i że ta sprawa jest definitywnie zamknięta. Ale te słowa jakoś nie trafiły na czołówki „postępowych” gazet. To nie pasuje do wizerunku papieża, który „nam się udał” (jak powiedział ks. Boniecki na Woodstocku). „Udany” papież nie mówi takich rzeczy. „Udany” papież powinien mówić: „róbta, co chceta”, to, co się dopisze do tego, co naprawdę mówi.

To dlatego karierę zrobiło zdanie z samolotu: „Jeśli ktoś jest homoseksualistą, poszukuje Pana Boga, ma dobrą wolę, kimże ja jestem, aby go osądzać?”. Papież powołał się przy tym na Katechizm Kościoła Katolickiego, który „wyjaśnia to tak pięknie, że tych osób nie należy z tego powodu marginalizować, powinny być włączone do społeczeństwa. Problemem nie jest posiadanie tej skłonności, nie – musimy być braćmi”.

Zaraz w mediach rozległy się głosy triumfu, bo ponoć papież „jest za integracją gejów i lesbijek w społeczeństwie” (tytuł w interia.pl). Ciekawe, że lewicowi analitycy nie skupili się na dotyczących tej sprawy pozostałych słowach papieża. A szkoda, Franciszek bowiem, zapytany, dlaczego w Brazylii nie mówił o aborcji i „małżeństwach” homoseksualnych, odparł, że stanowisko Kościoła w tych sprawach jest jasne. Dodał też, że „lobbowanie na rzecz homoseksualizmu jest złem”.

Tak właśnie – lobbyści, czyli ci wszyscy, którzy propagują homoseksualny styl życia, przedstawiając go jako normalność i domagając się z tego tytułu przywilejów, uczestniczą w złu. „To oni czynią krzywdę często wspaniałym ludziom, którym przydarzył się problem z płciowością. To przez nich ludzie widzą w każdym homoseksualiście wykrzywioną gębę pajaca z parady miłości. Z tej przyczyny mało kto pamięta, że HOMOSEKSUALIZM NIE JEST GRZECHEM. A nie jest i nigdy nie był, o ile go sobie ktoś sam nie wybrał. Bo nie może być grzechem to, na co człowiek nie ma wpływu. Grzechem jest uleganie skłonności seksualnej, ale przecież nie tylko homo-, lecz i hetero-, jeśli to się dzieje poza małżeństwem”. To cytat z jednego z moich dawnych felietonów, a przytoczyłem go, żeby ktoś nie twierdził, że zmieniłem poglądy pod wpływem słów papieża.

Oczywiście nawet chora skłonność nie jest grzechem, grzechem jest uleganie tej skłonności. A tym bardziej grzechem jest jej propagowanie.

Jeśli ktoś uważa to za naganne „osądzanie”, w takim razie za głównego osądzającego niech uzna św. Pawła, a także katechizm, który przypomina, że „»akty homoseksualizmu z samej swojej wewnętrznej natury są nieuporządkowane«. Są one sprzeczne z prawem naturalnym; wykluczają z aktu płciowego dar życia. Nie wynikają z prawdziwej komplementarności uczuciowej i płciowej. W żadnym wypadku nie będą mogły zostać zaaprobowane”.

A dlaczego nie będą mogły być zaaprobowane? Bo miłosierdzie chrześcijańskie, wbrew temu, co świat nam wmawia, nie jest ułatwianiem ludziom marszu gdziekolwiek, lecz tylko do nieba.

Po hymnie?

Wpływowe kręgi polityczne Szwajcarii chcą zmiany hymnu państwowego, jako że podobno nie jest zgodny z konstytucją. Bo hymn jest psalmem, który sławi Boga i dziękuje Mu za alpejskie krajobrazy. To oczywiście niedopuszczalne, gdyż – jak mówią tamtejsi socjaldemokraci – słowa hymnu są nienowoczesne, nie pasują do obecnej kultury kraju, a także nie uwzględniają faktu, że Szwajcaria leży na skrzyżowaniu głównych szlaków Europy. W związku z tym zostanie ogłoszony konkurs na nowy hymn, oczywiście bez Boga. Ha, skoro hymn ma odpowiadać konstytucji, to znaczy, że trzeba go będzie zmieniać dość często, a przynajmniej dokonywać w nim poprawek. W tym duchu trzeba się też przyjrzeć naszemu Mazurkowi Dąbrowskiego, bo z jednej strony nie odpowiada pacyfistom (wzywa do odbijania tego, co nam obca przemoc wzięła), z drugiej zaś przeszkadza w unowocześnianiu uzbrojenia (nawołuje do walki szablą).

Kto jest „za Murzynami”?

„Rzeczpospolita”, informując o planach zmiany hymnu Szwajcarii, zwraca uwagę, że także w Kanadzie trwają podobne dyskusje – choć tam nie zyskały jeszcze poparcia większości. Tamtejsi „postępowcy” też chcą wyrzucić Boga, a ponadto zmienić treść na bardziej „neutralną płciowo” (chodzi o likwidację słowa „synowie” na określenie Kanadyjczyków). Gazeta informuje jednocześnie, że mieszkańcy Kamerunu chcą wprowadzić Boga do swojego hymnu. Uzasadniają to w taki sposób: „Powinien być Bóg, żeby błogosławił naszej ziemi”. Coś to tak wygląda, że kraje „postępowe” pogrążają się w wielobóstwie zwanym szacunkiem dla różnorodności, a wciąż wyobrażają sobie, że są „przed Murzynami”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.