Korupcyjna afera w Czechach, która doprowadziła do upadku konserwatywnego rządu premiera Petra Nečasa, przybiera nieoczekiwany obrót.
Szybko się okazało, że upadek rządu Petra Nečasa jest korzystny dla prezydenta Zemana
Vit Simanek /CTK Photo/PAP
Kilka tygodni po spektakularnym aresztowaniu główni aktorzy „afery stulecia” decyzją sądu jeden po drugim wychodzą na wolność, a stawiane im zarzuty posypały się jak domek z kart. Teraz pozostaje tylko znaleźć odpowiedź na pytanie: kto na tym zyskał? Odpowiedź jest kluczowa dla dalszych wydarzeń nad Wełtawą, ale i nad Wisłą.
Akcja pokazowa
Ustawianie przetargów publicznych z wybranymi lobbystami, oferowanie posłom lukratywnych posad w spółkach skarbu państwa czy zlecenie śledzenia żony premiera przez szefową jego gabinetu Janę Nagyovą – tak w skrócie brzmiały zarzuty, które postawiono osobom z kręgów władzy i biznesu w połowie czerwca br. Wszystko zostało okraszone widowiskowymi relacjami z akcji zatrzymania podejrzanych przez zamaskowanych policjantów. Wydawało się, że Czechy, kraj od dawna umieszczany na szczytach różnych rankingów korupcji w UE, stały się obszarem bezwzględnej walki z nią. Tyle że od początku zastanawiająco wiele elementów nie pasowało do tej układanki. Pomimo zakrojonej na szeroką skalę akcji policji, w której wzięło udział 400 osób, nie zatrzymano żadnego z podejrzanych o łamanie prawa lobbystów.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.