Obrońcy szkodliwości

Franciszek Kucharczak

|

GN 31/2013

publikacja 01.08.2013 00:15

Od publicznego zgorszenia gorsza jest jego publiczna obrona.

Obrońcy szkodliwości rysunek franciszek kucharczak

No rozebrała się i co takiego? – bagatelizują sprawę rozbieranej sesji zdjęciowej Agnieszki Radwańskiej liczni… konserwatyści. Obrońcy tenisistki podnoszą jej zaangażowanie w pomoc niepełnosprawnym, przypominają, jak była atakowana przez lewicę za takie rzeczy jak obchodzenie smoleńskich rocznic.

Zwracają uwagę na to, że „Isia” pozowała za darmo dla magazynu promującego sport, i tak dalej. Nie brakło wezwań, aby nie „rzucać kamieniami”, tak jakby uzasadniona krytyka była potępieniem. Padały też apele „nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni”, tak jakby osądem był sprzeciw wobec wszechobecności gołego zdjęcia (fotka trafiła na okładkę „Wprost” i „promowała sport” z każdego kiosku). Gdy Tomasz Terlikowski na Fronda.pl napisał, że nie zamierza tych zdjęć oglądać, bo „nagość kobiety przeznaczona jest dla jej męża, tak jak nagość mężczyzny dla jego żony”, cytowano to zdanie, jakby powiedział coś zdumiewającego. Ryszard Makowski w tygodniku „Sieci” ironizował: „Kiedy się pójdzie do lekarza i ten powie: »Niech się pan/pani rozbierze«, należy chamowi trzasnąć drzwiami”.

A jednak nagość małżonków jest dla małżonków i kropka. Nie dla lekarza. On bada, a nie podziwia. Tego rodzaju sytuacje, gdy trzeba się obnażyć, nie są „dla”, lecz „pomimo”.

Tomasz Terlikowski napisał rzecz tak oczywistą, że aż banalną, a nawet ludzie przyznający się do Chrystusa to kwestionują? Bo co? Bo „Isia” nasza? To tym bardziej zobowiązuje do reakcji. W innym wypadku sól zwietrzeje i staniemy się jak zachodni chadecy, którzy głosują gorzej niż lewacy, bo się boją, że inaczej lewacy dojdą do władzy.

Jezus mówi, że kto pożądliwie patrzy na kobietę, już w sercu dopuścił się z nią cudzołóstwa. Czy rozebrane zdjęcia nie mają z tym związku? Tu nie wystarczą kpiny z „fanatyków”, uwagi o islamskich burkach i wyzywanie od Savonarolów. Takie rzeczy zostawmy ludziom tego świata, oni nie rozumieją wartości duszy i jej potrzeb, bo i w samą duszę nie wierzą.

Wstyd jest wartością, której trzeba strzec, i to tym bardziej, im mocniej się ją wyśmiewa. Fotografia konkretnej gołej kobiety to nie fresk w Kaplicy Sykstyńskiej, pełen anonimowych postaci, osadzonych w logicznym kontekście. To nawet nie „Wenus” Botticellego, która jest stylizowanym wytworem wyobraźni malarza. Obraz mówi mocniej niż wiele słów, a zdjęcie rozebranej kobiety mówi, że jej intymność jest rzeczą publiczną.

Co z tego, że zdjęcia są „dyskretne”? Naśladowczynie tenisistki nie będą sobie zawracać głowy tym, co ona miała zasłonięte, a co nie.

Któryś z publicystów nawiązał, a jakże, do kobiety pochwyconej na gorącym uczynku i Jezusowego „Ja cię nie potępiam”. Słusznie – tylko że tam nie było wątpliwości co do kwalifikacji czynu. Sam Jezus potwierdził to słowami „od tej chwili już nie grzesz”. A tu słyszę, że żadnego grzechu nie ma.

Obrońcy nieszczęsnej sesji zdjęciowej nie bronią dziewczyny, lecz prawa do oglądania jej nago. Już widzę, jak faceci, widząc taką „promocję zdrowia i sportu”, biegną poćwiczyć na korty.

Darujcie sobie. Przynajmniej wy, prawicowcy.

Dziecko podarowane

W czasie Mszy kończącej ŚDM w Rio procesję z darami otwierał mężczyzna, który niósł puszkę z komunikantami i maleńkie dziecko. Za nim szła kobieta niosąca nieco większą dziewczynkę. Gdy podeszli do papieża, kamera uchwyciła napis na ich koszulkach: „Pare o aborto” (Stop aborcji). Dzieci zostały urodzone mimo sugestii, żeby je zabić w ramach obowiązującego w Brazylii prawa. Dzieci są bowiem chore i lekarze zapowiadali, że umrą. I pewnie mieli rację – umrą. Podobnie jak umrą ich rodzice, lekarze i wszyscy, których nie zabito, „żeby nie umarli”.

Raban po ichniemu

W salonowych mediach trwa wyłapywanie słów papieża, którymi dałoby się zaszkodzić Kościołowi w Polsce. „Wyborcza” przytoczyła apel Franciszka do młodych w Rio: „Róbcie raban! Chcę, by Kościół wyszedł na ulice, byśmy się bronili przed tym wszystkim, co jest światowością, bezruchem, wygodą, klerykalizmem”. Dziennikarz, nawiązując do ogłoszenia ŚDM w Krakowie, pyta: „Czy w Polsce też wolno robić ożywczy raban? Czy winni harmidru nie będą ogłoszeni nieprzyjaciółmi Kościoła? Nie ma przecież papieskiej dyspensy od rozbijania klerykalnej skorupy w Polsce”. Jasne, że wolno u nas robić ożywczy raban. Nawet należy. Ale wy robicie raban właśnie wtedy, gdy Kościół wychodzi na ulice. Albo stadiony.

Patrzymy na ręce

W Sejmie zbadano ważność podpisów pod projektem ustawy o zakazie aborcji eugenicznej (zebrano ponad 400 tys.). Ochrona życia dzieci chorych wraca pod obrady. Poprzednio PO zarządziła dyscyplinę, a i tak część posłów odważyła się bronić życia dzieci. Jak będzie tym razem? Sprawdzimy, kto jak głosował, i podamy do wiadomości.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.