Duchowość. Kiedy słyszymy: „zioła”, to myślimy: magia, stare babki, a nie klasztory średniowieczne i mądrość pustelników.
Wycieczka do rezerwatu Ligota Dolna Po lewej: Rozchodnik biały – piękny i uśmierzający ból zdjęcia andrzej kerner /GN
Marta Gawrońska do domu rekolekcyjnego „Heliosz” w Jasionie przyjechała aż z Ustki. – Jak tylko przeczytałam o rekolekcjach z ziołami, zakomunikowałam mężowi, że niechby się waliło i paliło – ja jadę. Już w siódmej klasie podstawówki interesowałam się ziółkami, intrygowało mnie wtedy, że otaczające nas rośliny tak bardzo mogą nam pomóc. W genach po mamie odziedziczyłam umiłowanie do „grzebania w ziemi” – mówi pani Marta, która do Jasiony przyjechała z Frankiem, najmłodszym ze swoich trzech synów.
Rezerwat
Brniemy wąską ścieżką wśród gęstych zarośli rezerwatu Ligota Dolna. W tle słychać szum z autostrady A4, wijącej się poniżej Ligockiej Góry. Ta przyjemna i nieco odurzająca bogactwem zapachów i kolorów wycieczka to warsztaty praktyczne w ramach rekolekcji pn. „Herbarium” (zielnik). Beata Wielgosik z Parku Krajobrazowego „Góra Świętej Anny” przystaje przy niemal każdym krzaczku i roślince, opowiada, jak można je wykorzystać.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.