Budapeszt zrywa wszelkie relacje z Międzynarodowym Funduszem Walutowym. To krok niezbędny dla kraju, który ma ambicję stać się gospodarczą potęgą.
Premier Węgier Victor Orbán w Parlamencie Europejskim twardo bronił prawa swojego kraju do samostanowienia PATRICK SEEGER /epa/pap
Bycie na cudzym to wstyd – powtarza premier Victor Orbán. I choć w ciągu trzech lat od przejęcia władzy jego relacje z Międzynarodowym Funduszem Walutowym były nieustanną próbą sił – ostatecznie podjął decyzję o zamknięciu w Budapeszcie przedstawicielstwa MFW. Do końca roku Węgry chcą spłacić (przed terminem) ostatnią ratę pożyczki zaciągniętej w Funduszu przez poprzedników. I nie zamierzają już więcej uzależniać się od instytucji, która wypracowała skuteczny mechanizm wciągania państw w spiralę zadłużenia, hamującą ich rozwój i tworzącą z nich kolonie międzynarodowej finansjery.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.