Pamięć i jajko

Andrzej Grajewski

Z uroczystości w Łucku zapamiętamy jedynie rozbite jajko ?

Pamięć i jajko

Byłem na uroczystościach 70. Zbrodni Wołyńskiej w Łucku, upamiętniających ofiarę kilkudziesięciu tysięcy Polaków, wymordowanych w 1943 r. przez ukraińskich nacjonalistów. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że był to najważniejszy punkt tegorocznych obchodów tragicznej rocznicy. Przejmujące wrażenie robił zwłaszcza ołtarz łuckiej katedry otoczony lasem 70 krzyży z zapalonymi świecami, wołającymi do nas, aby nie zapomnieć.

Metropolita lwowski abp Mieczysław Mokrzycki, jako jedyna osoba publiczna, nazwał w swej homilii tamte wydarzenia po imieniu - ludobójstwem. Także prezydent Bronisław Komorowski, choć kluczył i używał – w moim przekonaniu – języka nadmiernie skażonego poprawnością polityczną, powiedział jedną ważną rzecz – mianowicie upomniał się o prawo do grobów dla ofiar tamtej tragedii. Wezwał bowiem, aby ciała tych, którzy nadal spoczywają w „dołach śmierci” doczekały się „godnego, chrześcijańskiego pochówku” . „Czekają na to także rodziny – dodał– aby móc pomodlić się nad mogiłami swych bliskich o spokój duszy dla nich”. 

To ważne wezwanie.  Pomimo upływu 70 lat od mordów na Wołyniu, większość jej ofiar nadal nie ma swoich grobów. Zdarzyło się więc w Łucku coś istotnego, co powinno być inspiracją do szerszej dyskusji. Wracając do kraju myślałem, że to będą tematy o których będą informowały polskie media. Nic z tych rzeczy. Medialny przekaz z Łucka zdominowało jajko rozbite na marynarce prezydenta przez ukraińskiego młokosa, przy braku skutecznej reakcji ze strony borowców, ludzi z ukraińskiej bezpieki i milicjantów.

Pomimo, że przy katedrze i w jej otoczeniu, sił porządkowych  było więcej, aniżeli pielgrzymów z Polski i Ukrainy razem wziętych. Incydent z jajkiem przesłonił zasadnicze przesłanie z Łucka, którego istotą było wezwanie do zachowania pamięci oraz godne pochowanie wreszcie ofiar tamtej tragedii. Zastanawiam się, czy nie został sprowokowany właśnie po to, aby odwrócić naszą uwagę od tego przesłania. Nie sądzę bowiem, aby to był zwykły wygłup. Zbyt szczelna bowiem była kontrola wszystkich na miejscu zdarzenia. Zastanawiająca jest także pobłażliwość wobec sprawcy strony ukraińskiej, chociaż ewidentnie powinien zostać postawiony przed sąd z różnych paragrafów. Jeśli celem było odwrócenie uwagi od istoty przesłania z łuckiej katedry, został on osiągnięty. Media przestały mówić o Zbrodni Wołyńskiej, zajęły się jajkiem na marynarce prezydenta.