Bałkany stygną

Jacek Dziedzina

|

GN 29/2013

publikacja 18.07.2013 00:15

Gdyby nie wojna w latach 90., nie tylko Chorwacja, ale i większość krajów bałkańskich być może już dawno byłaby w Unii Europejskiej. Czy teraz Zagrzeb pociągnie za sobą resztę stolic niespokojnego regionu? I czy wspólna obecność w Brukseli na pewno wyleczy z powojennych ran?

 Chorwatka na ulicach Zagrzebia w dniu wejścia jej kraju do Unii Europejskiej Chorwatka na ulicach Zagrzebia w dniu wejścia jej kraju do Unii Europejskiej
GYORGY VARGA /epa/pap

Po byłej Jugosławii zostało kilka samodzielnych państw. Każde z nich w inny sposób przeżyło rozpad socjalistycznej federacji, która przez kilkadziesiąt lat tłumiła wszelkie nacjonalizmy. Większość – w sposób wyjątkowo bolesny. Krwawa wojna na Bałkanach w latach 90. ubiegłego wieku przyniosła setki tysięcy ofiar. Jednak mimo ciągle widocznych śladów nienawiści i ran każdy z tych krajów wszedł na drogę integracji ze strukturami zachodniej demokracji.

Pupilek

Liderem pod tym względem jest Słowenia, która już w 2004 r. wstąpiła do NATO, UE, a trzy lata później również do strefy euro i strefy Schengen. Słoweńcy rozstali się z Jugosławią najmniej boleśnie. Jako pierwsi ogłosili niepodległość i najkrócej musieli jej bronić przed zdominowaną przez Serbów armią jugosłowiańską, dzięki czemu dość szybko znaleźli się w orbicie wpływów struktur zachodnich. Górzysty kraj, ze stolicą założoną jeszcze w czasach Imperium Rzymskiego, dużo później stał się częścią Austro-Węgier, a następnie Królestwa SHS (Serbów, Chorwatów i Słoweńców), Królestwa Jugosławii i po II wojnie światowej – Jugosławii. Wśród państw, które w 2004 r. wstąpiły do UE, Słowenia miała zawsze największy wzrost gospodarczy i wskaźnik PKB na mieszkańca. Przy tym wszystkim obserwowaną od lat w Słowenii tendencją – rozpoczętą jeszcze w czasach komunizmu – jest postępująca laicyzacja społeczeństwa. Do tego stopnia, że nawet podane obok na mapce statystyki dotyczące struktury wyznaniowej kraju są mocno niepewne. Według różnych źródeł liczba osób deklarujących się tam jako „bezwyznaniowe” waha się od 20 do nawet 40 proc. Dzisiejsza Słowenia nie uczestniczy specjalnie aktywnie w kluczowych sporach na forum europejskim – jej sukces gospodarczy i jednocześnie mała liczba ludności sprawiają, że może sobie pozwolić na skupienie się na własnym podwórku, bez wchodzenia w ostre spory o przyszłość i kierunek integracji.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.