Zawody otwarte

Stefan Sękowski

|

GN 29/2013

publikacja 18.07.2013 00:15

Już wkrótce dostęp do wielu zawodów zostanie otwarty. Deregulacja to wspólny sukces koalicji i prawicowej opozycji.

Niektóre zawody prawnicze  należą do grupy profesji  objętych deregulacją Niektóre zawody prawnicze należą do grupy profesji objętych deregulacją
canstockphoto

Prezydent Bronisław Komorowski podpisał ustawę o zmianie prawa regulującego wykonywanie niektórych zawodów. Teraz łatwiej będzie zostać m.in. pośrednikiem rynku nieruchomości, bibliotekarzem, notariuszem i przewodnikiem miejskim. To głównie dla tych zmian Donald Tusk uczynił Jarosława Gowina ministrem sprawiedliwości, powołując się na jego „pozytywną szajbę” na tym punkcie. Właśnie konsumujemy jej pierwszy owoc.

Sukces wielu ojców

Szeroka debata na temat deregulacji zawodów rozpoczęła się po tym, jak Fundacja Republikańska opublikowała w 2011 r. raport, z którego wynikało, że Polska zajmuje niechlubne pierwsze miejsce w Europie, jeśli chodzi o liczbę reglamentowanych zawodów. Ta sytuacja jest jedną z przyczyn bardzo wysokiego bezrobocia wśród młodych ludzi. Propozycję zmiany tego stanu rzeczy wpisało do swojego programu wyborczego PiS, pomysł podchwycił także Jarosław Gowin. Po wyborach, już jako minister sprawiedliwości, szybko zabrał się do pracy i po konsultacjach z innymi ministrami oraz przedstawicielami grup zawodowych sporządził listę zawodów przeznaczonych do deregulacji. Pierwsza ustawa ułatwiająca dostęp do części profesji trafiła do Sejmu w październiku 2012 r. Została przyjęta głosami posłów PO, PiS, PSL i Solidarnej Polski. Ruch Palikota i SLD były przeciwne. Nowe prawo ułatwia dostęp do pracy w 50 zawodach. Na przykład dotychczas, aby zdobyć licencję pośrednika obrotu nieruchomościami lub zarządcy nieruchomości, trzeba było mieć ukończone studia wyższe, a jeśli nie dotyczyły one tych zawodów, także studia podyplomowe. Ponadto trzeba było odbyć trwającą co najmniej pół roku praktykę, posiadać pełną zdolność do czynności prawnych i niekaralność za ściśle określony katalog przestępstw. Posłowie zlikwidowali licencję i skreślili wszystkie te wymogi – pośrednikiem bądź zarządcą będzie mógł zostać każdy. – W ten sposób skrócono okres nabywania uprawnień nawet o 7,5 roku, zaś koszt o tysiące złotych, które trzeba było wydać na studia podyplomowe i praktyki – mówi ekspert Departamentu Strategii i Deregulacji Ministerstwa Sprawiedliwości Grzegorz Płatek. Z tych rozwiązań szczególnie cieszy się poseł PiS Andrzej Duda. – To były sztuczne bariery, które bezzasadnie ograniczały wielu młodym ludziom dostęp do tego ciekawego, choć trudnego zawodu – mówi.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.