Były przywódca Serbów znów przed sądem

PAP

publikacja 11.07.2013 18:49

Międzynarodowy trybunał ds. zbrodni wojennych w dawnej Jugosławii przywrócił w czwartek wycofany przed rokiem zarzut ludobójstwa wobec byłego przywódcy Serbów bośniackich Radovana Karadżicia.

Były przywódca Serbów znów przed sądem Trybunał haski przywrócił zarzut ludobójstwa wobec byłego przywódcy Serbów bośniackich Radovana Karadżicia; Haga, 11.07.2013. Michael Kooren /PAP/EPA

W pierwszej instancji trybunał w czerwcu 2012 roku uniewinnił Karadżicia od jednego z dwóch zarzutów ludobójstwa, uznając, że prokuratorzy nie przedstawili wystarczających dowodów na jego odpowiedzialność za masowe zabójstwa, prześladowanie i wysiedlenia Muzułmanów (Bośniaków) i Chorwatów na początku wojny w Bośni i Hercegowinie (BiH) z lat 1992-1995.

Sędziowie Izby Apelacyjnej uznali jednak, że przedstawione przez prokuraturę dowody mogą wskazywać na to, iż celem Karadżicia podczas kampanii czystek etnicznych w 1992 r. było ludobójstwo - ogłosił w czwartek sędzia Theodor Meron, który prowadził rozprawę apelacyjną.

Orzeczenie Izby Apelacyjnej nie oznacza, że Karadżić został uznany za winnego, a jedynie, że został przywrócony główny zarzut, co do którego będą się musieli wypowiedzieć sędziowie w toku trwającego od 2009 roku procesu, tak jak w sprawie pozostałych dziesięciu zarzutów z listy w akcie oskarżenia.

Wśród tych zarzutów jest też oskarżenie o ludobójstwo, dotyczące odpowiedzialności Karadżicia za masakrę ok. 8 tys. muzułmańskich mężczyzn i chłopców w Srebrenicy w lipcu 1995 roku, oraz zarzuty zakwalifikowane jako zbrodnie przeciw ludzkości i zbrodnie wojenne.

Decyzja sądu apelacyjnego nadeszła w dniu obchodów 18. rocznicy masakry w Srebrenicy, podczas której uroczyście pochowano ponad 400 zidentyfikowanych w ostatnim roku ofiar tragedii.

W czasie wojny w Bośni i Hercegowinie zginęło ok. 100 tys. ludzi, a ponad dwa miliony straciły dach nad głową.

Karadżić został aresztowany w Belgradzie w lipcu 2008 roku. Wcześniej ukrywał się przez 13 lat. Od początku procesu, który rozpoczął się w październiku 2009 roku, utrzymuje, że jest niewinny.

68-letni oskarżony broni się sam, ale dysponuje ekipą pomagających mu prawników. Na swą obronę otrzymał od trybunału 300 godzin - tyle samo, co oskarżenie - i powołał 300 świadków.