Miłość ci wszystko podpowie

ks. Tomasz Jaklewicz

|

GN 28/2013

„Nauczycielu, co mam czynić…?”. 


Miłość ci wszystko podpowie

1 No właśnie, co? Pytamy dokładnie tak samo siebie, innych, Boga? To prawda, są sytuacje, kiedy wybór nie jest oczywisty, kiedy nie wiemy, gdzie jest zło, a gdzie dobro. Ale często w tego typu hamletyzujących pytaniach więcej jest pustej retoryki i unikania odpowiedzi niż rzeczywistego szukania Bożej woli. Miłość doskonale podpowiada nam, co należy czynić. Przebaczyć, trwać w wierności, zaczynać od nowa, umierać dla siebie, godzić się na ograniczenie, zależność, służbę, nieść krzyż. Wiemy najczęściej, co mamy czynić, tylko lękamy się pójść tą drogą. Bo kuszą nas drogi łatwiejsze, prostsze, obiecujące więcej szczęścia. Więc wolimy teoretyzować, dyskutować, rozważać. Byle tylko nie działać i uspokoić wyrzuty sumienia, że przecież się zastanawiam.

2 „Dobrześ odpowiedział. To czyń, a będziesz żył”. Można zdać teoretyczne egzaminy na piątki. Ale w konkrecie życia często oblewamy egzaminy. „To czyń” – czyli kochaj Boga i bliźniego. „To czyń” – co to oznacza dla mnie dziś, w tę niedzielę, kiedy czytam ten tekst? Co powinienem zrobić, a tego nie robię z jakichś powodów? Do czego przynagla mnie miłość? „… a będziesz żył”. Czy wierzymy tej obietnicy? Wydaje się nam, że wybierając miłość, tracimy cząstkę wolności, autonomii, siebie. Owszem. Bo tylko tracąc życie z miłości, możemy je odnaleźć.


3 „Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: A kto jest moim bliźnim?”. Zatrzymajmy się przy tym słowie „chcąc się usprawiedliwić”. Często czujemy, że zawiedliśmy. Nie umiemy kochać. Nasz egoizm jest nieśmiertelny, łeb tej hydry wciąż odrasta. Ale nikt nie chce czuć się świnią. Więc trzeba jakoś sobie wytłumaczyć większe lub mniejsze świństewka, usprawiedliwić się, dorobić historyjkę, filozofię. Uczony w Prawie wie, jak to zrobić. Im bardziej człowiek jest inteligentny, tym sprawniej dorabia te samousprawiedliwienia. Jezus chce to zdemaskować.

4 Może dlatego właśnie Pan opowiada pewną historię. Nie konstruuje abstrakcyjnej odpowiedzi na pytanie „Kto jest moim bliźnim?”, ale wciąga człowieka w opowieść, która musi budzić emocje i sumienie. Oceniając innych, oceniamy niepostrzeżenie siebie samych.

5 Mogę się znaleźć w każdym miejscu tej historii. Bywam poraniony przez życie, skrzywdzony, bezradny, na pół umarły, skazany na pomoc innych. Bywam kapłanem lub lewitą omijającym szerokim łukiem tych, którzy potrzebują mojej pomocy, udając, że nie widzę na pół umarłych. Bywam Samarytaninem, który widzi, wzrusza się, podejmuje działanie, troszczy się o przyszłość, jest zapobiegliwy.

6 Prawdziwym Samarytaninem jest Bóg. Boża miłość jest zawsze pierwsza. Ile razy On sam podnosił mnie, gdy leżałem jak długi? Ile razy zalewał moje rany oliwą i winem miłosierdzia, wiózł do gospody, czyli przyprowadzał do Kościoła, pielęgnował, a potem powierzał pieczy innych, obiecując, że wynagrodzi im to, gdy będzie wracał?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.