Abp Müller zaprezentował nową encyklicę papieża

KAI

publikacja 05.07.2013 12:54

Światło, które pochodzi z wiary nie oddala nas od rzeczywistości, ale pozwala nam pojąć jej najgłębsze znaczenie, odkryć, jak bardzo Bóg kocha ten świat i wciąż kieruje go ku sobie - to jak podkreśla prefekt Kongregacji Nauki Wiary abp Gerhard L. Müller główne przesłanie zaprezentowanej dziś w Watykanie i w Warszawie encykliki "Lumen fidei".

Abp Müller zaprezentował nową encyklicę papieża Abp Gerhard Müller, prefekt Kongregacji Nauki Wiary Henryk Przondziono/GN

Te refleksje na temat wiary papież Franciszek pragnie dołączyć do tego, co Benedykt XVI napisał w encyklikach o miłości i nadziei. "Prawie skończył on pracę nad pierwszym szkicem encykliki o wierze. Jestem mu za to głęboko wdzięczny i w duchu Chrystusowego braterstwa przejmuję jego cenne dzieło, dodając do tekstu kilka przemyśleń” - podkreśla na kartach encykliki Ojciec Święty.


 

Prezentacja Encykliki "Lumen fidei" Papieża Franciszka
J.E. Ks. Abp Gerhard L. Müller, Prefekt Kongregacji Nauki Wiary

W medytacjach, które Ojciec Święty Franciszek codziennie ofiarowuje poprzez swoje kaznodziejskie przepowiadanie, często nam przypomina, że „wszystko jest łaską”. Takie stwierdzenie, które w zestawieniu ze złożonością i sprzecznościami życia, mogłoby wydawać się naiwne czy abstrakcyjne, stanowi natomiast zaproszenie do rozpoznania definitywnie pozytywnego sensu rzeczywistości.

Właśnie do tego chce nas ponownie wezwać Encyklika "Lumen fidei": światło, które pochodzi z wiary, z Objawienia, w którym Bóg ukazuje siebie samego w Jezusie Chrystusie i w Jego Duchu, oświeca przestworza całej rzeczywistości i pomaga nam dostrzec, że niesie ona wpisane w siebie niezatarte znaki dobrej inicjatywy Boga. Istotnie, wiara dzięki światłu pochodzącemu od Boga, jest w stanie oświecić „cały przebieg drogi” (nr 1), „całe życie człowieka” (nr 4). Ona „nie oddala nas od rzeczywistości, ale pozwala nam pojąć jej najgłębsze znaczenie, odkryć, jak bardzo Bóg kocha ten świat i wciąż kieruje go ku sobie” (nr 18).

To stanowi centralne przesłanie Encykliki, która podejmuje niektóre z tematów drogich Benedyktowi XVI. „Te refleksje na temat wiary – jak pisze Papież Franciszek – pragnę dołączyć do tego, co Benedykt XVI napisał w encyklikach o miłości i nadziei. Prawie skończył on pracę nad pierwszym szkicem encykliki o wierze. Jestem mu za to głęboko wdzięczny i w duchu Chrystusowego braterstwa przejmuję jego cenne dzieło, dodając do tekstu kilka przemyśleń” (nr 7).

Chodzi tu o tę szczęśliwą okoliczność, z jakiej zrodził się tekst Encykliki, który został napisany, można by rzec, przez dwóch Papieży. Kto go czyta może od razu zauważyć – ponad różnicami w stylu, wrażliwości i akcentach – zasadniczą ciągłość przesłania Papieża Franciszka z nauczaniem Benedykta XVI.

U początku wszystkiego znajduje się Bóg, a wiara w Niego jest rozpoznaniem tego faktu. To otwiera rozum i serce człowieka, rozszerza jego horyzonty, czyni go wciąż coraz bliższym innych ludzi i otwiera na oścież drzwi istnienia przeżytego wreszcie na poziomie jego godności. Owszem, powinniśmy to rozpoznać: zawsze, kiedy nie myślimy, nie działamy, nie kochamy wyrażając w ten sposób działanie naszej wiary w Boga, nie przyczyniamy się do budowania świata bardziej ludzkiego. Co więcej, postępując tak, często dajemy raczej anty-świadectwo o Bogu i zniekształcamy oblicze samego Kościoła.

W żywej wierze w Boga, do którego prowadzi nas Jego Syn Jednorodzony Jezus Chrystus poprzez Swego Ducha, znajduje się nasze wielkie bogactwo. To w zależności od niego powiedzie się lub przepadnie każda próba reformy, i to nie tylko w Kościele, ponieważ na tym poziomie w grę wchodzi dar, którego Kościół nie może zatrzymać tylko dla siebie. Wiara i życie łaski, które wiara nam daje, jest istotnie skarbcem dobra i prawdy, które dotyczą wszystkich ludzi, ponieważ wszyscy są wezwani do życia w przyjaźni z Bogiem i do odkrycia horyzontów wolności, które otwierają się dla tego, kto Bogu pozwala prowadzić się za rękę.

Wiara w tego Boga, który objawia się w Jezusie Chrystusie jest prawdziwą „skałą”, na której człowiek wezwany jest do budowania życia swojego i świata. Chodzi tu o dar, który nie może być nigdy traktowany „jako fakt oczywisty”, ale który wciąż „trzeba karmić i umacniać” (nr 6). Dzięki wierze możemy dostrzec, że każdego dnia ofiarowana jest nam „wielka Miłość”, miłość, która „przemienia nas, oświeca drogę przyszłości i sprawia, że rosną w nas skrzydła nadziei, byśmy przemierzali tę drogę z radością” (nr 7). Dzięki wierze możemy z realizmem patrzeć w przyszłość, która nas czeka i żywić pełną zawierzenia ufność, bez przyzwolenia na „kradzież nadziei”, jak mówi Papież Franciszek. Wiara, nadzieja i miłość, „w godnym podziwu połączeniu” konstytuują dynamikę życia człowieka, który otwiera się na dary pochodzące od Boga (por. nr 7).

Encyklika "Lumen fidei" wyraża to wszystko w swoich czterech częściach, które możemy odkryć jako cztery fragmenty jednego wielkiego „obrazu”.

W pierwszej części, od wiary Abrahama, człowieka, który w głosie Boga „rozpoznaje on głębokie wezwanie, od zawsze wpisane w jego wnętrzu” (nr 11), przechodzi się do wiary ludu Izraela. Historia wiary Izraela, w swoim czasie, jest ciągłym przejściem od „pokusy niewiary” (nr 13) i czci bożków, „dzieła rąk ludzkich”, aż do wyznania „dobrodziejstw otrzymanych od Boga i stopniowego spełniania się Jego obietnic” (nr 12). Aż do historii Jezusa, kompendium zbawienia, w którym wszystkie linie historii Izraela skupiają się i koncentrują.

Z Jezusem możemy mówić ostatecznie, że „poznaliśmy i uwierzyliśmy miłości, jaką Bóg ma ku nam” (1 J 4, 16), dlatego, że jest On „pełnym objawieniem wiarygodności Boga” (nr 15). Z Nim wiara osiąga swoją pełnię. Ona zaprasza nas do poznania, że Bóg nie pozostał daleko na wysokościach swojego nieba, ale pozwolił i wciąż pozwala spotykać siebie w Jezusie Chrystusie, który umarł i zmartwychwstał, i jest obecnym wśród nas.

Idąc za Jezusem, całe istnienie człowieka ulega zmianie dzięki wierze. Owo „ja”, owa osobowość wierzącego, otwierając się na pierwotną miłość, ofiarowaną w wierze (por. nr 21), poszerza się i „staje się życiem kościelnym” (nr 22). Otwierając nas na komunię z braćmi i siostrami, wiara nie sprowadza nikogo „do zwykłego elementu wielkiego mechanizmu” (nr 22), ale pozwala na to, że „każdy zyskuje do końca własne życie” (nr 22). „Dla przemienionego w ten sposób człowieka otwiera się nowy sposób widzenia” (nr 22), i wiara staje się autentycznym „światłem”, która wzywa, wciąż na nowo, do przemiany przez to Boże wezwanie.

W drugiej części, Encyklika podejmuje z mocą zagadnienie prawdy jako problemu, który znajduje się „w centrum wiary” (nr 23). Wiara dotyczy także poznania rzeczywistości, jest wydarzeniem poznawczym: „bez prawdy nie zbawia… pozostaje piękną baśnią… albo sprowadza się do pięknego uczucia” (nr 24).

Pytanie o wiarę i czynny obowiązek poszukiwania wiary nie mogą być mylne, tak jak nie można usunąć a priori wkładu danego przez główne tradycje religijne w poszukiwanie prawdy, zwłaszcza wielkich prawd istnienia ludzkiego.

Jaki jest udział, który w tym kontekście ofiaruje wiara w Jezusa Chrystusa? Wiara, otwierając nas na miłość, która pochodzi od Boga, przemienia nasz sposób widzenia rzeczy „w miarę jak jest związana z miłością, bowiem miłość wnosi światło” (nr 26). Także jeśli współczesnemu człowiekowi nie wydaje się, że zagadnienie miłości jest związane z prawdą – dlatego, że miłość jest dziś usunięta w sferę sentymentów – „nie można rozdzielać miłości i prawdy” (nr 27).

Miłość jest autentyczna, gdy związuje nas z prawdą, a ta sama prawda przyciąga nas do siebie z mocą miłości. „To odkrycie miłości jako źródła poznania, stanowiące pierwotne doświadczenie każdego człowieka, znajduje autorytatywny wyraz w biblijnym pojmowaniu wiary” (nr 28) i jest jednym z piękniejszych i ważniejszych przesłań tej Encykliki.

Przez fakt, że wiara odnosi się do poznania i jest związana z prawdą, Tomasz z Akwinu mógł mówić o oculata fides, o wierze jako wydarzeniu, które dotyczy „widzenia” (por. nr 30). Wiara dotyczy nie tylko słuchania, ponieważ jest ona także „drogą widzenia” (nr 30), które szuka i poznaje prawdę; to droga na której „wiara i rozum wzajemnie się umacniają” (nr 32). Z drugiej strony już Augustyn z Hippony „odkrył, że wszystkie rzeczy mają swoją przejrzystość” i mogą „odzwierciedlać dobroć Boga, Dobro” (nr 33). Wiara pomaga nam zatem dosięgnąć głębokość samych fundamentów rzeczywistości.

W tym sensie, można rozumieć, na jakim poziomie światło wiary jest w stanie „rozjaśnić pytania o prawdę, zadawane przez nasze czasy” (nr 34), to znaczy wielkie pytania, które rodzą się w ludzkim sercu wobec całej rzeczywistości, tak wobec jej piękna, jak też wobec jej dramatów. I dlatego prawda, do której prowadzi nas wiara, jest związana z miłością i pochodzi od miłości, nie jest prawdą, której trzeba się obawiać, dlatego że ona nie narzuca się z przemocą, ale dąży, by dogłębnie przekonać, fortiter ac suaviter zarazem.

Oto dlaczego Encyklika nie obawia się stwierdzić, że „wiara poszerza horyzonty rozumu, by lepiej oświecić świat odsłaniający się” (nr 34), tak przed badaniami naukowymi, jak przed poszukiwaniami każdego człowieka szczerze religijnego. Właśnie wiara objawia nam, że kto wyrusza w drogę, by szukać prawdy i dobra „już zbliża się do Boga” i jest „wspierany Jego pomocą” (nr 35) także wtedy, gdy o tym nie wie.

Nie jest moją intencją streszczać trzecią i czwartą część Encykliki, ale chciałbym tylko zwrócić uwagę, w krótkim czasie mi danym, na niektóre punkty, które moim zdaniem, są szczególnie ważne. Przede wszystkim chciałbym podkreślić samo miejsce pochodzenia wiary, która to, jeśli jest rzeczywiście wydarzeniem dotykającym osobę w samej jej głębi, nie pozostawia mojego „ja” w odizolowaniu i w prywatnym „sam na sam” z Bogiem. Ona, rzeczywiście, „rodzi się ze spotkania, do którego dochodzi w historii” (nr 38) i „przekazywana jest, można powiedzieć, od osoby do osoby, podobnie jak płomień zapala się od innego płomienia” (nr 37).

Wiara, mianowicie, istnieje zawsze wewnątrz sieci relacji, które nas poprzedzają i nas przekraczają, istnieje pośród swoistego „my”, które zaprasza nas do wyjścia z samotności naszego „ja”, aby nas usytuować na horyzoncie i w kręgu wciąż coraz większym, w dialogu i w drodze, które nie mają granic. Już sama forma dialogowa, w której powstało nasze Credo świadczy o tymże fakcie i tejże dynamice, które stawia nas pośród kościelnego „my”, wewnątrz owego nowego podmiotu, do którego przynależymy przez wiarę.

Kościół jest miejscem, w którym ten ruch osoby – który rodzi się z wiary przeżytej – zakorzenia się i przez którego człowiek jest wciąż na nowo lansowany, otwierając się na Boga i na innych, stając się nową Weltanschauung, specyficzną wizją świata: ona jest istotnie – według pięknych słów Romano Guardiniego – „historycznym nośnikiem pełnego spojrzenia Chrystusa na świat” (nr 22).

Kościół jest miejscem, z którego rodzi się wiara i w którym staje się ona doświadczeniem, które można przekazywać, to znaczy świadczyć o nim w sposób rozumowy i dlatego to niezawodny: „tym, co przekazuje się w Kościele... jest nowe światło, rodzące się ze spotkania z Bogiem żywym” (nr 40).

Właśnie to spotkanie z Bogiem żyjącym jest tym, co Kościół czyni możliwym i co pozwala wierze, by stała się wiarygodnym świadectwem. Nośnikiem i skutecznym znakiem tego spotkania „są sakramenty, sprawowane w liturgii Kościoła” (nr 40). Dlatego Encyklika stwierdza, że „wiara ma [w swej istocie] strukturę sakramentalną” (nr 40).

W tym świetle można lepiej rozumieć naturę dynamiki związanej z wiarą: wiara nas porusza, od rzeczy widzialnych i materialnych, ku niwidzialnej „tajemnicy tego, co wieczne” (nr 40). W tym ruchu, wierzący zostaje włączony z całym sobą w prawdę, którą przyjmuje i wyznaje (por. nr 45). Nie może on więc „wypowiadać z prawdą słów Credo, nie będąc tym samym przemienionym” (nr 45), a to dlatego że wiara przywołuje człowieka do ciągłej przemiany, nie pozwalając mu na zamknięcie się w jakimś oportunistycznym wygodnym spokoju.

Na drugim miejscu, chciałbym przywołać cytat – obecny w trzeciej części Encykliki – pochodzący z Homilii Świętego Leona Wielkiego: „jeśli wiara nie jest jedna, nie jest wiarą” (nr 47). Żyjemy bowiem w świecie, który pomimo wszystkich swoich powiązań i globalizacji, jest rozczłonkowany i podzielony na wielu „światów”, które – nawet jeśli pozostają we komunikacji między sobą, często i łatwo istnieją oddzielone jeden od drugiego i w konflikcie między sobą. Jedność wiary jest zatem cennym dobrem. Do świadczenia o tym dobro i do podtrzymywania i gwarantowania go są wezwani Ojciec Święty i jego współbracia Biskupi, którzy są niejako pierwocinami tej jedności jaką chce się ofiarować całemu światu.

Chodzi tu nie o monolityczną jedność, ale bogatą i żywotną w różnorodność form – sam Bóg jest trój-jedyny – i to On jest jednocześnie i źródłem i misją Kościoła, który dlatego właśnie jest zdefiniowany przez Sobór Watykański II jako „znak i narzędzie” (LG 1) jedności, która pochodzi od Boga i pragnie ogarnąć cały rodzaj ludzki.

Jest to jedność, która słusznie jest definiowana jako „katolicka”, ponieważ zbudowana jest na prawdzie, której pragnie służyć i wyrażać. Ona ma rzeczywiście „zdolność asymilacji w sobie wszystkiego, co znajduje w różnych środowiskach, w jakich jest obecna, w różnych kulturach, z jakimi się spotyka, oczyszczając wszystko i znajdując dla tego najlepszy wyraz” (nr 48). Ta jedność, właśnie dlatego że jest uformowana na prawdzie, w niczym nas nie zubaża, ale wzbogaca darami, które pochodzą z hojności Serca Boga i każdego.
Zatem owa jedność w prawdzie, w którą wprowadza nas Bóg – będący Ojcem nas wszystkich – pomaga nam także w odnajdywaniu korzeni prawdziwego braterstwa (por. nr 53). Bez prawdy i bez Boga marzenie powszechnego braterstwa, zrodzone przez modernizm, nie ma możliwości realizacji i jest skazane na powtarzanie smutnego doświadczenia wieży Babel. Braterstwo, bowiem, „pozbawione odniesienia do wspólnego Ojca jako swego ostatecznego fundamentu, nie potrafi się ostać” (nr 54). Historia ostatnich dwóch wieków, niestety, dała tego dobitne potwierdzenie.

Na koniec, ostatnia już sugestia, ponownie podjęta dosłownie z tekstu Encykliki, w jej czwartej części. Jeśli jest prawdą, że autentyczna wiara napełnia radością i jest swego rodzaju „poszerzaniem przestrzeni życia” (nr 53) – oto wezwanie, które namacalnie łączy Papieża Franciszka i Benedykta XVI – „światło wiary nie powoduje, że zapominamy o cierpieniach świata” (nr 57), ale otwiera nas na odpowiedź „w formie obecności, która towarzyszy historii dobra, łączącej się z każdą historią cierpienia, by rozjaśnił ją promień światła” (nr 57). Tylko światło, które pochodzi od Boga – od Boga wcielonego, który przeszedł poprzez śmierć i ją pokonał – jest w stanie ofiarować niezawodną nadzieję wobec zła, wobec każdego zła, które dręczy życie człowieka.

Krótko mówiąc, Encyklika chce potwierdzić w nowy sposób, że wiara w Jezusa Chrystusa jest dobrem dla człowieka i „jest dobrem dla wszystkich, jest dobrem wspólnym”: „jej światło nie oświeca tylko wnętrza Kościoła i nie służy jedynie budowaniu wiecznego miasta w zaświatach. Pomaga nam ona budować nasze społeczności, tak by zmierzały ku przyszłości dającej nadzieję” (nr 51).

To są krótkie myśli, które pragną jedynie zachęcić do lektury tego bogatego dokumentu. Ta Encyklika może w pełni być uważana za „dokument”: nie przedstawia tylko słów, ale dokumentuje pozytywność spojrzenia – i to jest światło wiary – życia, które zostaje pociągnięte przez Boga i włączone całkowicie w Niego. To jest zresztą świadectwo, za które jesteśmy wdzięczni Papieżowi Franciszkowi, jak też Benedyktowi XVI, dwom autentycznym świadkom światła wiary i nadziei dla współczesnego człowieka.

abp Gerhard L. Müller / Watykan