Koloratka na murawie

Krzysztof Kozłowski

|

Posłaniec Warmiński 27/2013

publikacja 04.07.2013 00:00

Ojciec Ryszard Gamański SVD. W swoim życiu połączył dwie miłości: do Pana Boga i piłki nożnej. Zapewne dlatego na obrazku prymicyjnym napisał: „Błogosław, Boże, rodzicom, rodzeństwu i tym, którzy dopomogli mi dojść do kapłaństwa, oraz sportowcom”.

 Ojciec Gamański podczas mundialu w Niemczech – 1974 r., w towarzystwie (od lewej) Kasperczaka, Szymanowskiego, Deyny i Gmocha Ojciec Gamański podczas mundialu w Niemczech – 1974 r., w towarzystwie (od lewej) Kasperczaka, Szymanowskiego, Deyny i Gmocha
Reprodukcja Krzysztof Kozłowski /GN

To był niezwykły talent. Kiedy, będąc młodym chłopakiem, biegał po boisku, dało się zauważyć, że ma to coś, co niektórzy nazywają iskrą Bożą. Później przeszedł wiele staży trenerskich w dobrych klubach i szkołach piłkarskich, m.in. w Brazylii w Pereira, w Argentynie w Boca Juniors, w Anglii w Chelsea, Arsenalu Londyn, Liverpoolu, w Holandii w Royal Netherlands Football Association – KNVB. W Polsce współpracował z bramkarzem i trenerem Hubertem Kostką i Kazimierzem Górskim. Wraz z reprezentacją Górskiego był na mistrzostwach świata w Niemczech i Argentynie. Kochał piłkę nożną. Ale nie była to jego największa miłość. Bo ponad wszystko pokochał Boga i Jemu poświęcił swoje życie. „Ktoś powiedział o moim życiu, że realizuję trzy powołania: księdza, piłkarza i trenera. To ładnie brzmi. Aby to potwierdzić, można przywołać przypowieść z Ewangelii, która mówi o tym, że Bóg ludziom daje różne talenty w konkretnym czasie. Ktoś otrzymał jeden talent, ktoś inny dwa, a jeszcze inny pięć. Można powiedzieć, że we mnie realizowały się trzy powołania, a więc trzy talenty jednocześnie. Cieszę się z tego potrójnego powołania” – pisał o sobie o. Ryszard Gamański SVD.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.