Od kilku tygodni trwa coś, czego już nawet najstarsi górale nie pamiętają: stado owiec pod opieką pasterzy przemierza całe Karpaty. Na czele kroczy baca Piotr Kohut z Koniakowa. To wędrówka jego życia.
Baca Piotr Kohut (w środku) na czele stada – i w poszukiwaniu pasterskiej tożsamości
Alina Świeży-Sobel /gn
Od dziecka żył kulturą góralską. Po różnych poszukiwaniach niespełna 10 lat temu doszedł do wniosku, że chce żyć na ziemi przodków – i to tak, jak oni. Kupił owce, zbudował bacówkę. Dziś już stałych gości w Koniakowie nie zaskakuje widok stada na Ochodzitej ani człowieka, który pokochał pasterstwo, a strój pasterski nie czasem wkłada, tylko po prostu nosi.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.