Zauważyliście moją twarz

kk

|

Gość Zielonogórsko-Gorzowski 24/2013

publikacja 13.06.2013 00:15

Zaczęło się od grupy wolontariuszy. Chcieli nieść pomoc ludziom chorym na nowotwory. Dziś, po 20 latach, to profesjonalna placówka, która daje o wiele więcej niż tylko ulgę w cierpieniu.

W hospicjum posługuje także s. Magdalena Stąpor ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi W hospicjum posługuje także s. Magdalena Stąpor ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi
Krzysztof Król

Wszystko zaczęło się wiosną 1993 roku, kiedy powstało Stowarzyszenie Hospicjum św. Kamila. Najpierw było to hospicjum domowe. Z czasem, w budynku dawnego żłobka, powstało hospicjum stacjonarne oraz dział fizjoterapii. Placówka uzyskała także status Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej. Obecnie oprócz wymienionych już: hospicjum domowego, stacjonarnego i działu fizjoterapii, działa również poradnia psychologiczna, dział pobytu dziennego, a od ubiegłego roku także domowe Hospicjum Dziecięce Oskara i Róży. Przez 20 lat z różnych form pomocy skorzystało tu blisko 45 tys. osób, 4,3 tys. z nich było pacjentami hospicjum stacjonarnego, 4,6 tys. – domowego, a 35 tys. – działu fizjoterapii. Gorzowska placówka zajmuje się nie tylko osobami śmiertelnie chorymi, ale także, po ich odejściu, wspiera rodziny w okresie żałoby, m.in. w ramach Projektu „Jaskółka” działa świetlica dla dzieci osieroconych.

„Dziękuję” dla Przyjaciół

Przez 20 lat istnienia Hospicjum św. Kamila bardzo wiele udało się zrobić, ale również trudności nie brakowało i nie brakuje. – Zawsze największym problemem były finanse. Stawki zaproponowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia są mocno zaniżone. Takie niedoszacowanie sprawia, że resztę pieniędzy musimy wyprosić, wyżebrać – wyjaśnia dyr. Marek Lewandowski. – Jesteśmy po to, aby wspierać ludzi w ostatnich miesiącach czy tygodniach życia, aby pomagać im godnie umrzeć. Jest to zadanie wliczone w zakres zadań publicznych, więc stwierdzenie, że hospicja sobie jakoś poradzą, to fatalne założenie, rzutujące na standard świadczonych usług – dodaje. Gorzowskie hospicjum otrzymuje z NFZ rocznie ok. 1,7 mln zł. Aby normalnie funkcjonować, musi uzbierać prawie drugie tyle, bo aż 1,5 mln zł. – Organizujemy bale charytatywne, kampanię Pola Nadziei, zbiórki uliczne, pomagają członkowie wspierający hospicjum. Dużym zastrzykiem finansowym są dla nas środki z 1 proc. podatku. Z tego źródła przez ostatnie trzy lata corocznie otrzymywaliśmy ok. 0,5 mln zł – wyjaśnia dyrektor. Wszystkie akcje, jak chociażby Pola Nadziei, pomagają nie tylko chorym. – Akcja ta obejmuje dorosłych, przedszkolaki i uczniów wszystkich typów szkół. Wydaje mi się, że dzięki temu ludzie zrozumieją lepiej, że jest coś takiego jak wrażliwość – zauważa dyrektor.

Ksiądz! Wejdziesz do mnie?

Od trzech lat w gorzowskim hospicjum posługuje ks. Krzysztof Dulny.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.