Gwiazdy na szachownicy

Jacek Dziedzina

|

GN 24/2013

publikacja 13.06.2013 00:15

Chorwacja w Unii Europejskiej znajdzie się na swoim miejscu. Tyle że wstępuje do Unii, która sama nie wie, w jakim miejscu dziś się znajduje.

Premier Chorwacji Jadranka Kosor z traktatem akcesyjnym do UE.  1 lipca br. Chorwacja stanie się 28. członkiem wspólnoty europejskiej Premier Chorwacji Jadranka Kosor z traktatem akcesyjnym do UE. 1 lipca br. Chorwacja stanie się 28. członkiem wspólnoty europejskiej
east news/REPORTER/Photoshot/Miso Lisanin

Gdyby Chorwacja stała się członkiem UE 10 lat wcześniej, towarzyszyłaby temu z pewnością większa euforia i na ulicach chorwackich miast, i w Brukseli. Dziś i jedna, i druga strona mają poczucie, że integracja, choć „dziejowo konieczna”, może nie przetrwać próby najpoważniejszego w historii kryzysu Wspólnoty.

Balast wojny

Po wielkim projekcie socjalistycznej federacji jugosłowiańskiej zostało kilka samodzielnych państw. Każde z nich w różny sposób przeżyło rozpad organizmu, który przez kilkadziesiąt lat tłumił wszelkie narodowe aspiracje. Większość z nich jednak doświadczyła tego w sposób wyjątkowo bolesny – krwawa wojna na Bałkanach w latach 90. ub. wieku przyniosła tysiące ofiar. Jednak mimo ciągle widocznych śladów nienawiści i żywych ran każdy z tych krajów wszedł na drogę integracji ze strukturami zachodniej demokracji. Liderem na tej drodze była Słowenia, która jako pierwsza wstąpiła do NATO, UE, a także do strefy euro. Słoweńcy rozstali się z Jugosławią najmniej boleśnie. Jako pierwsi ogłosili niepodległość (czerwiec 1991 r.) i najkrócej musieli jej bronić przed zdominowaną przez Serbów armią jugosłowiańską (zaledwie kilka dni). Chorwacja mogła dołączyć do Słowenii bardzo szybko, gdyby nie uwikłanie w krwawą wojnę. Bo właśnie ten balast zaciążył na kolejnych latach starań Chorwacji o członkostwo w UE. Przez pewien czas przeszkodą było na przykład dogadanie się ze Słowenią w sprawie przygranicznego sporu terytorialnego. To właśnie ten spór był powodem blokowania przez Słowenię negocjacji akcesyjnych Unii z Chorwacją. Raporty mówiły też o przypadkach ataków na przedstawicieli mniejszości serbskiej w Chorwacji i dyskryminacji Serbów w przyjmowaniu do pracy. Wprawdzie duże grupy serbskich uchodźców mogły wrócić do swoich miejscowości w Chorwacji, jednak jeszcze w zeszłym roku serbskie władze alarmowały, że co najmniej 50 tys. serbskich uchodźców z Chorwacji nie mogło tego uczynić. Gdy Chorwacja przejęła tereny zajęte przez Serbów w czasie wojny w latach 1991–1995, ponad 200 tys. chorwackich Serbów musiało uciekać. Ta drażliwa kwestia miała być uregulowana przed wejściem Chorwacji do UE. Ale serbscy uchodźcy utrzymują, że Chorwacja jest niechętna ich powrotowi i zwleka z przywróceniem praw własności. O tym, że balast niedawnej wojny ciąży na procesie integracji z UE, można było przekonać się także przy okazji procesu gen. Ante Gotoviny. Oskarżany przez Międzynarodowy Trybunał Karny dla byłej Jugosławii o zbrodnie wojenne dokonane na Serbach dla Chorwatów jest jednym z wielkich bohaterów walki o niepodległość. I kiedy Gotovina usłyszał wyrok 24 lat więzienia, w Chorwatach się zagotowało. Demonstracje w obronie generała spontanicznie przeradzały się w protesty przeciwko UE, która jako jeden z warunków akcesji postawiła rozliczenie się kandydatów z ciemną przeszłością. Wydawało się, że losy referendum akcesyjnego są przesądzone na korzyść przeciwników integracji.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.