Papież przyjął prezydenta Włoch

jk /PAP /Radio Watykańskie

publikacja 08.06.2013 13:23

Na życzenie papieża - audiencja miała skromną oprawę, a ceremoniał ograniczono do niezbędnego minimum.

Rzym, bazylika św. Piotra Rzym, bazylika św. Piotra
Andrzej Macura

Wbrew tradycji oficjalnych wizyt prawie 88-letni Giorgio Napolitano, wybrany w kwietniu przez parlament na drugą kadencję, nie miał na sobie fraka, lecz garnitur. Również Franciszek po raz kolejny zrezygnował z uroczystych szat i przyjął szefa państwa w zwykłej białej sutannie.

Przemawiając dziś do głowy państwa włoskiego i towarzyszącej mu delegacji, Franciszek zwrócił uwagę, że wspomniany edykt powszechnie uznaje się za pierwsze ogłoszenie zasady wolności religijnej.

„W dzisiejszym świecie wolność religijną częściej się głosi, niż realizuje – mówił Papież. – Wystawiona jest ona bowiem na różnego typu zagrożenia i nierzadko się ją pogwałca. Ciężkie zniewagi zadawane temu podstawowemu prawu wywołują poważny niepokój i winny się spotkać ze zgodną reakcją krajów całego świata, potwierdzającą wobec wszelkich ataków nienaruszalną godność osoby ludzkiej. Obowiązkiem wszystkich jest bronić i krzewić wolność religijną dla wszystkich. Ponadto wspólna ochrona tego dobra moralnego jest gwarancją wzrost i rozwoju całej wspólnoty”.

W transmitowanym przez stacje telewizyjne przemówieniu do prezydenta papież mówił również o wielkim wyzwaniu, jakim dla Włoch i innych krajów jest obecny "ciężki utrzymujący się kryzys" oraz jego wpływie na najsłabsze warstwy społeczne.

"Niepokojące zdają się przede wszystkim takie zjawiska, jak osłabienie rodziny i więzów społecznych, spadek przyrostu naturalnego, dominacja logiki, która przedkłada zysk nad pracę, niedostateczna troska o młode pokolenia i ich edukację, także w perspektywie spokojnej i dającej pewność przyszłości" - powiedział Franciszek.

Wyraził przekonanie, że w momencie takiego kryzysu, jak obecny, konieczne jest nowe zaangażowanie polityczne młodych ludzi oraz współpraca wierzących i niewierzących. Razem muszą budować społeczeństwo, w którym - jak dodał papież - "można będzie przezwyciężyć niesprawiedliwości" i każdy będzie mógł wnieść swój wkład do dobra wspólnego."Nie trzeba nigdy tracić nadziei" - mówił Franciszek. Przypomniał następnie: "Ileż przykładów tego dali nasi rodzice i dziadkowie, stawiając czoło w ich czasach ciężkim próbom z wielką odwagą i duchem poświęcenia". Papież przywołał słowa swego poprzednika, Benedykta XVI o tym, że światowy kryzys powinien być okazją do "braterskiej odnowy stosunków międzyludzkich".

Za szczególnie znaczące uznano końcowe słowa argentyńskiego papieża o włoskich korzeniach, który wyznał: "gorące przyjęcie mojego wyboru przez Włochów sprawiło, że poczułem się znowu w domu".

Prezydent Napolitano w swym wystąpieniu oświadczył, że wielkie zmiany, wprowadzane obecnie we Włoszech w ramach wychodzenia z kryzysu, powinny również doprowadzić do powrotu wartości, od których społeczeństwo, jak przyznał, oddaliło się. "Zmiany, które są konieczne, nie mogą nie dotknąć także upowszechnionych postaw, poważnego oddalenia się od wartości duchowych i moralnych, które mogą zainspirować do poszukiwania zrównoważonych rozwiązań naszych problemów" - powiedział Napolitano. Zapewnił, że papież Franciszek jest szczególnie bliski Włochom.

Napolitano podarował papieżowi obraz przedstawiający panoramę Rzymu, a także album "Konklawe papieża Franciszka".

Po papieskiej audiencji watykański sekretarz stanu przedstawił prezydentowi Włoch członków korpusu dyplomatycznego akredytowanych przy Stolicy Apostolskiej. Nawiązując przy tym do 1700-lecia edyktu mediolańskiego, kard. Tarcisio Bertone podkreślił, że dał on wolność religijną wyznawcom Chrystusa, przyczyniając się decydująco do narodzin europejskiej cywilizacji. Zwrócił też uwagę na prawo do publicznego wyznawania wiary oraz konieczność przyjmowania bez uprzedzeń wkładu chrześcijan w kulturę i społeczeństwo.

Jak informuje wydany potem w Watykanie komunikat, podczas rozmów zajęto się też sytuacją międzynarodową, w tym nasileniem konfliktów we wschodniej strefie śródziemnomorskiej i w Północnej Afryce. Zwrócono uwagę, że zagrażają one wspólnotom chrześcijańskim o starożytnych korzeniach.