Nowa lewica

Bogumił Łoziński

|

GN 20/2013

publikacja 16.05.2013 00:15

Lewica spod znaku Millera czy Kwaśniewskiego nie jest realnym zagrożeniem dla wartości konserwatywnych, prawdziwe niebezpieczeństwo pochodzi od opiniotwórczych środowisk, które lewicowość sprowadziły do skrajnego liberalizmu światopoglądowego.

Partie lewicowe są podzielone i nie mają poważnej oferty programowej, a nowe inicjatywy, jak Europa Plus z chwiejącym się Aleksandrem Kwaśniewskim i liderami powiązanymi z biznesem, z tradycyjną lewicą nie mają wiele wspólnego. Jej miejsce zajmują środowiska, które lewicowość sprowadziły do liberalizmu światopoglądowego. I one są napawdę groźne Partie lewicowe są podzielone i nie mają poważnej oferty programowej, a nowe inicjatywy, jak Europa Plus z chwiejącym się Aleksandrem Kwaśniewskim i liderami powiązanymi z biznesem, z tradycyjną lewicą nie mają wiele wspólnego. Jej miejsce zajmują środowiska, które lewicowość sprowadziły do liberalizmu światopoglądowego. I one są napawdę groźne
east news/JAN BIELECKI

Partie odwołujące się do lewicowości są w Polsce słabe, podzielone, nie mają żadnej poważnej oferty programowej, trudno się w ich działaniu dopatrzyć jakiejś wspólnej myśli. I choć głoszą hasła uderzające w wartości konserwatywne, są zbyt słabe, aby je zrealizować, a nawet można odnieść wrażenie, że zbytnio im na tym nie zależy. A jednak są bardzo silne środowiska, które można określić jako nowa lewica. Łączy je dążenie do przeprowadzenia w Polsce rewolucji obyczajowej, w której konserwatywne wartości zostaną zastąpione światopoglądowym liberalizmem. To właśnie one są największym zagrożeniem dla wartości moralnych wypływających z nauczania Kościoła.

Lewica kawiorowa

W tradycyjnym ujęciu lewicą były określane partie, które dążyły do wolności, równości i sprawiedliwości społecznej. Pod takimi hasłami rządziła lewica w okresie PRL, jednak w praktyce jej działania były ich zaprzeczeniem. U progu wolności środowiska lewicowe stały się gorącym orędownikiem wolnego rynku. Doskonałym tego przykładem jest tzw. ustawa Wilczka z końca 1988 r., która do dziś jest chwalona przez liberałów, umożliwiła bowiem każdemu obywatelowi podejmowanie i prowadzenie działalności gospodarczej na równych prawach i była jedną z przyczyn ożywienia gospodarczego na początku lat 90. Lewica postawiła na liberalizm gospodarczy nie z powodów ideowych, ale praktycznych. Jej liderzy uwłaszczyli państwowy majątek, stając się pierwszymi kapitalistami. Historia SLD pokazuje, że ugrupowanie to konsekwentnie popiera rozwiązania wolnorynkowe, np. za rządów Leszka Millera doszło do obniżenia podatków. Hasła równości społecznej, które wyciąga na sztandary jedynie z okazji pierwszomajowych pochodów, są dla SLD sloganem bez pokrycia. Dwukrotne okresy sprawowania rządów przez Sojusz pokazały, że kwestie socjalne nie są dlań ważne. W rzeczywistości stała się partią władzy i nierzadko ludzi bardzo bogatych, czego symbolem jest Ryszard Kalisz, jeżdżący luksusowym jaguarem. Nie przypadkiem SLD nazywa się lewicą kawiorową. Na to nakłada się kompletna pustka programowa, którą SLD próbuje łatać, gloryfikując PRL. Nic dziwnego, że ugrupowanie to uzyskało w ostatnich wyborach do parlamentu 8 proc. i – jak wskazują sondaże – dziś ma niewiele większe poparcie. Nowe lewicowe inicjatywy, jak Europa Plus, której patronuje Aleksander Kwaśniewski, czy Dom Wszystkich – Polska Ryszarda Kalisza, trudno traktować inaczej jak próbę, i to nieudaną, zapewnienia sobie posad w Parlamencie Europejskim, co z tradycyjnie rozumianą lewicowością nie ma nic wspólnego. „Choroba filipińska” Kwaśniewskiego i jego powiązania z biznesem nie przysparzają Europie Plus zwolenników.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.