Edukacja (mało) narodowa

Piotr Legutko

|

GN 18/2013

publikacja 02.05.2013 00:15

W polskich szkołach rodzi się wiele pięknych, patriotycznych inicjatyw. Tyle że oddolnych. Góra taktownie milczy.

Jerzy Giza, potomek powstańców styczniowych i opozycjonista z czasów PRL-u, prowadzi  w Krakowie szkołę, w której wychowanie oparte jest na pamięci o wielkich wydarzeniach i postaciach z historii Polski Jerzy Giza, potomek powstańców styczniowych i opozycjonista z czasów PRL-u, prowadzi w Krakowie szkołę, w której wychowanie oparte jest na pamięci o wielkich wydarzeniach i postaciach z historii Polski
grzegorz kozakiewicz

Na oficjalnej stronie Ministerstwa Edukacji Narodowej próżno szukać jakichś akcentów związanych z wychowaniem patriotycznym. Edukacja ma być przyjazna, skuteczna i bezpieczna. Europejska i ekologiczna. Broń Boże narodowa. Absolwent polskiej szkoły ma posiąść przeróżne sprawności, zdać egzaminy, zdobyć kwalifikacje. Formacja, kształtowanie wzorców, budzenie dumy z przeszłości, wpisywanie w tradycję – nie jest już przedmiotem polityki państwa.

Patriotyczni inaczej

– Ministerstwo działa zgodnie z zasadami poprawności politycznej. Owszem, co jakiś czas pojawiają się apele o „uczczenie”, „wywieszenie”, „świętowanie”. Nie ma natomiast organicznej pracy nad budzeniem poczucia dumy z przynależności narodowej, jak to się działo w czasach II RP – zauważa Jerzy Lackowski, dyrektor Studium Pedagogicznego UJ. W tę próżnię wchodzą media, które często, zamiast budzenia dumy, stawiają na pedagogikę wstydu. Polska szkoła, rezygnując w oficjalnych programach z wyrazistości przesłania wychowawczego, stała się wielkim nieobecnym w procesie edukacji patriotycznej. Zajmują się nią wyłącznie nauczyciele pasjonaci, organizacje pozarządowe i rodzice – jeśli w domu takie tradycje są kultywowane. Media mocno się podzieliły.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.