Biskupi do kruchty

ks. Dariusz Kowalczyk SJ

|

GN 18/2013

W normalnym demokratycznym kraju publiczne bycie za lub przeciw jakiejś możliwej decyzji organów państwowych nie jest uważane za zamach na „władztwo”.

Biskupi do kruchty

Tak zdaje się uważać marszałek Senatu Bogdan Borusewicz. Biskupi w wyważonym oświadczeniu poparli TV Trwam w jej staraniach o miejsce na multipleksie. Byłoby dziwne, gdyby pasterze Kościoła nie mieli w tej kwestii zdania albo skrywali je przed opinią publiczną. Jednak marszałek uznał za stosowne wystrzelić z grubej rury. Oświadczył, że „konkordat nie przyznaje Konferencji Episkopatu Polski uprawnień do uczestniczenia w charakterze współdecydenta czy nadzorcy w jakiejkolwiek sprawie objętej władztwem państwa”. No cóż! Dobrze by było, gdyby „władztwo” szło w parze z kompetencją i zdrowym rozsądkiem. W normalnym demokratycznym kraju publiczne bycie za lub przeciw jakiejś możliwej decyzji organów państwowych nie jest uważane za zamach na „władztwo”. Wręcz przeciwnie, to podstawa demokracji. Episkopat nie próbuje zająć miejsca KRRiT, ale po prostu stwierdził, że jego zdaniem odmowa miejsca na multipleksie dla TV Trwam nie miałaby racjonalnych podstaw i „oznaczałaby wyraźną dyskryminację…”. Marszałek Borusewicz może nie zgadzać się z taką opinią, ale nie może zabraniać biskupom zajmowania stanowiska. Powoływanie się tutaj na konkordat jest zupełnie bezpodstawne, gdyż ta międzynarodowa umowa nie ogranicza prawa biskupów do wypowiadania się w przestrzeni publicznej.

Prawdziwy problem polega jednak na tym, że wśród katolików w Polsce nie brakuje ludzi, którzy poparliby Borusewicza w jego grożeniu palcem episkopatowi. Nie chodzi mi o tych, na których o. Rydzyk działa jak płachta na byka, ale o tych, którzy preferują katolicyzm wycofany z życia społecznego do sfery prywatnej. A ponadto źle oceniają każdą postawę, która jest krytyczna wobec działań obecnej władzy. Nad tego rodzaju sytuacją ubolewał Jan Paweł II, który w książce „Pamięć i tożsamość” napisał: „Budzi obawy pewna bierność, jaką można dostrzec w zachowaniu wierzących obywateli. Odnosi się wrażenie, że niegdyś było bardziej żywe ich przekonanie o prawach w dziedzinie religii, a co za tym idzie, większa gotowość do ich obrony z zastosowaniem istniejących środków demokratycznych”. Czas na przebudzenie. Co wcale nie oznacza zostanie fanem TV Trwam, ale obronę praw ludzi wierzących oraz domaganie się jasnych zasad działania urzędników.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.