W szkole Dobrego Pasterza

ks. Tomasz Jaklewicz

|

GN 16/2013

1„Moje owce…”. Obraz Dobrego Pasterza ukazuje charakter więzi łączącej nas z Jezusem i tym samym istotę Kościoła.

W szkole Dobrego Pasterza

Aby tworzyć Kościół, trzeba zgodzić się na status „owieczki”. Z tym mamy problem, bo nasza pycha się broni. Cenimy sobie raczej wolność, prawo decydowania o sobie, niezależność, słuchanie swojego wnętrza, samorealizację. Jak to, ja mam być bezbronną owcą? Między owcą a pasterzem istnieje wyjątkowa więź. Nie ma tutaj równości, jest zależność. Pasterz jest kimś większym, silniejszym. To on się opiekuje, troszczy, prowadzi. Owca jest słaba, potrzebuje ochrony, pomocy, jest zdana na pasterza. Ale z drugiej strony pasterz potrzebuje owiec, aby mógł być pasterzem. Mimo że nie ma równości między pasterzem a owcą, są między nimi bliskość, zaufanie, przyjaźń. Jaka jest moja więź z Jezusem w Kościele? Czy godzę się na bycie owcą?

2 „…słuchają mego głosu, a Ja znam je”. Zanim zrozumiemy, co do nas mówi, trzeba najpierw rozpoznać Jego głos spośród tylu innych głosów, tych, którzy pretendują do roli pasterza. Iluż jest tych, którzy oferują nam komfort, bezpieczeństwo, opiekę, obfitość pokarmu? Oczekują, że im zaufamy i pójdziemy za nimi. Czy rozpoznaję bezbłędnie melodię głosu Dobrego Pasterza? Ten głos woła mnie po imieniu, już samo jego brzmienie objawia kochającą obecność, bliskość, ciepło, bezpieczeństwo.

3„Idą one za Mną i Ja daję im życie wieczne”. Wiara jest podążaniem za Jezusem w stronę życia, obfitego, soczystego życia. Usłyszeć głos – to jedno, pójść za nim – to drugie. Pasterz nie prowadzi owiec na smyczy czy łańcuchu, nie zamyka ich za ogrodzeniem. Owca pozostaje kimś wolnym. Idzie, za kim chce, albo bryka swobodnie po bezdrożach. Niczym nieskrępowane brykanie bywa przedstawiane jako ideał wolności. To jedna z groźnych iluzji, którym ulegamy. Wolność jako absolut, jako najwyższe prawo. Tymczasem najgłębszym pragnieniem ludzkiego serca nie jest wcale niezależność, ale przynależność do kogoś. Życie rodzi się z miłości, nie z samotności.

4 „Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki”. To obietnica, powtórzona w wersji: „nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca”. To nie są ręce, które niewolą, ale ramiona, które obejmują, chronią, przytulają. W istocie tego ciągle szukamy. Miłości, która nas chroni przed śmiercią, przemijaniem. Miłości, która obiecuje wieczność.

5 Tę Ewangelię trzeba czytać nie tylko w kluczu ja – owca, ale także ja –pasterz. Na pewnym etapie muszę wyjść z egocentryzmu i wziąć za kogoś odpowiedzialność. Poprowadzić innych do pełniejszego życia, chronić ich przed złem, stać się autorytetem, który nie niszczy wolności, ale pokazuje drogę, zaprasza, daje bezpieczeństwo, kocha. Potrzebujemy siebie nawzajem. Jezus mówi: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy”. Z miłości Boga bierze wszelkie „pasterzowanie”. Tylko wtedy będę wiernym naśladowcą Dobrego Pasterza, gdy będę sam w jedności z Ojcem w niebie. Wszelkie prowadzenie innych musi być poddane miłości Bożej. Ona chroni przed patologią władzy, pychą, pokusą panowania.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.