Nazistami byli inni

Andrzej Grajewski

|

GN 15/2013

publikacja 11.04.2013 00:15

O niemieckiej świadomości historycznej z prof. Robertem Trabą, dyrektorem Centrum Badań Historycznych PAN w Berlinie.

Robert Traba – jest profesorem w Instytucie Studiów Politycznych PAN, honorowym profesorem berlińskiego Freie Universität, dyrektorem Centrum Badań Historycznych PAN w Berlinie. Od 2007 r. pełni funkcję współprzewodniczącego Polsko-Niemieckiej Komisji Podręcznikowej. Robert Traba – jest profesorem w Instytucie Studiów Politycznych PAN, honorowym profesorem berlińskiego Freie Universität, dyrektorem Centrum Badań Historycznych PAN w Berlinie. Od 2007 r. pełni funkcję współprzewodniczącego Polsko-Niemieckiej Komisji Podręcznikowej.
Agencja Gazeta/Tomasz Waszczuk

Andrzej Grajewski: Dlaczego w filmie „Nasze matki, nasi ojcowie” Polacy zostali ukazani jako antysemici, w istocie niemal tak źli jak naziści?

Prof. Robert Traba: Najlepiej na to pytanie mogliby oczywiście odpowiedzieć sami twórcy filmu. Ja mogę ten film ocenić nie jako zjawisko artystyczne, lecz jako świadectwo pewnej świadomości historycznej społeczeństwa niemieckiego. Tym bardziej że mamy do czynienia z największą produkcją w dziejach ZDF – II programu publicznej telewizji niemieckiej.

Obejrzało go podobno ponad 21 mln ludzi, czyli praktycznie każdy dorosły Niemiec.

To jest łączna suma widzów, którzy oglądali ten serial w telewizji oraz w internecie. Można powiedzieć, że film ten jest znany w każdej niemieckiej rodzinie. Skoro więc inwestuje się w takie dzieło, musi ono odpowiadać na pewne zapotrzebowanie społeczne. Jest to przede wszystkim rozmowa niemiecko-niemiecka, próba zrozumienia i oceny pokolenia, którego młodość przypadła na czas wojny. Paradoksalnie jednak film nie wywołał ani kontrowersji, ani nawet żywej debaty w Niemczech. Dlaczego? Moim zdaniem właśnie dlatego, że trafił w zapotrzebowanie społeczne. Potwierdził oczekiwaną tezę: tak właśnie było!

Tylko że w tym filmie właściwie nie ma Niemców-nazistów.

Ująłbym to inaczej. Naziści są w tym filmie, ale to nie „my – normalni Niemcy – nimi jesteśmy”. Naziści to inni. Mamy tam pięcioro bohaterów, to oni są „naszymi matkami” i „naszymi ojcami”, z którymi się identyfikujemy. Ci bohaterowie są interesująco skonstruowani, nie są ani dobrzy, ani specjalnie źli. Jak to opisał znany psycholog społeczny Philip Zimbardo, ludzie w szczególnych warunkach podlegają procesowi zmiany psychologicznej na skutek zmiany ról, które przyszło im grać, i dlatego stają się sprawcami zbrodni. Nie tyle z własnego wyboru, ile – w naszym wypadku – poprzez mechanizm, który tworzy wojna. Tylko Zimbardo dodawał do tego opisu, że człowiek jest wprawdzie wytworem sytuacyjnego kontekstu, w którym zostaje poddany określonej próbie, ale jednocześnie jest wytworem systemu społecznej socjalizacji i edukacji, w którym żyje. W tym filmie nie ma śladu tego systemu. A przecież pokazani w nim młodzi ludzie, zanim poddani zostali machinie wojennej, nie przyszli znikąd. Wychowani byli w ramach volkistowskiej edukacji całego międzywojennego dwudziestolecia. To nie tylko III Rzesza gloryfikowała własny naród, to zaczęło się znacznie wcześniej, jednak zostało w filmie pominięte.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.