Wiosna obywatelska

Piotr Legutko

|

GN 13/2013

publikacja 28.03.2013 00:15

Warto w protestach społecznych dostrzec znak nadziei. Polacy chcą mieć realny wpływ na to, co się w kraju dzieje.

Paweł Kukiz – jeden  z organizatorów Platformy Oburzonych, odwołując się  do Mahatmy Gandhiego, tłumaczył, o co chodzi  w tej inicjatywie: o możliwość  decydowania przez referendum w sprawach, które dotyczą wszystkich Polaków Paweł Kukiz – jeden z organizatorów Platformy Oburzonych, odwołując się do Mahatmy Gandhiego, tłumaczył, o co chodzi w tej inicjatywie: o możliwość decydowania przez referendum w sprawach, które dotyczą wszystkich Polaków
EAST NEWS/ANDRZEJ WRZESINSKI

W dobrym tonie jest kpić z Platformy Oburzonych. Oczywiście można machnąć ręką na gdańskie spotkanie przedstawicieli stu organizacji, stowarzyszeń i związków zawodowych. Ale będzie to jak rozbicie termometru, by nie wskazywał gorączki. Gdyby państwo należycie wypełniało swoje funkcje, politycy robili, co do nich należy, a samorząd właściwie reprezentował swoich mieszkańców, nie powstałaby Platforma Oburzonych. A wiele wskazuje, że to nie koniec, a dopiero początek obywatelskiej wiosny, jaka nadchodzi w Polsce.

Potrzebny remont kapitalny

Jej symptomy widać od wielu miesięcy. Już rok 2012 pokazał niezwykłe ożywienie oddolnych inicjatyw. Pod wnioskami ustawodawczymi i referendalnymi najróżniejsze organizacje i stowarzyszenia zebrały blisko 5 mln podpisów. Inna sprawa, że żaden z nich nie został potraktowany poważnie. Wszystkie projekty i wnioski trafiły do kosza lub sejmowej zamrażarki. Większą skuteczność mają akcje zmierzające do zablokowania złych decyzji rządu. Tak było na przykład z przesunięciem obowiązku szkolnego dla sześciolatków („Ratuj maluchy”). Częściowy sukces przyniósł protest Obywatelskiej Komisji Edukacji Narodowej w sprawie ograniczenia lekcji historii w szkole średniej. Powodzeniem zakończyła się też akcja „STOP likwidacji bibliotek”. Przeciwko zapisowi w projekcie dotyczącym łączenia bibliotek szkolnych i publicznych opowiedziało się prawie 52 tys. osób. To skłoniło Michała Boniego do wycofania się z pomysłu. „Wszyscy się czegoś nauczyliśmy, dla dobra bibliotek warto było to przejść, znaleźliśmy porozumienie i teraz będziemy działać wspólnie” – zapowiedział minister po spotkaniu z przedstawicielami protestujących. Potwierdził tym samym, że władza dopiero pod zdecydowanym naciskiem obywateli podejmuje to, od czego powinna zaczynać: dialog społeczny. Wyjątkowość 2013 roku może polegać na tym, że inicjatywy obywatelskie, powoływane dotąd jedynie dla załatwienia konkretnych spraw, zaczęły szukać ze sobą porozumienia. Coraz powszechniejsze jest bowiem przekonanie, że pojedyncze naprawy domu nie wystarczą, potrzebny jest remont kapitalny.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.