Obalacze „mitu” Matki Teresy

Franciszek Kucharczak

Trzej naukowcy zza biurka rozliczają heroiczną misjonarkę miłosierdzia z „niewłaściwej troski”. Jak widać, antykatolicka obsesja nie ma granic.

Obalacze „mitu” Matki Teresy

Media ekscytują się „raportem” w którym trzej naukowcy z Montrealu w Kanadzie wzięli się za Matkę Teresę i „zburzyli jej mit”. Twierdzą tam m.in., że błogosławiona z Kalkuty… nie troszczyła się należycie o biednych i chorych. I to pomimo „dostępu do wielkich pieniędzy”! Zamiast bowiem skłaniać ich do leczenia, ona zachęcała do modlitwy, bo jakoby w cierpieniu widziała piękno. Owszem, prowadziła 517 misji w przeszło stu krajach, ale większość jej pacjentów nie otrzymywało właściwej pomocy lekarskiej i – uwaga – „niektórzy zmarli”!

Naukowcy zbadali dokumenty, i odkryli, że Kościół pominął wiele „niewygodnych faktów” z jej życia, na przykład „niejasności w zarządzaniu wielkimi sumami pieniędzy”, kontrowersyjne powiązania polityczne i „dogmatyczne poglądy na temat aborcji, antykoncepcji i rozwodów”.

Naukowcy odkryli, że misje Matki Teresy w Kalkucie i w innych miejscach w Indiach, były w istocie „domami umierających”. I tak dalej.

Aż trudno uwierzyć, że ktoś, kto aspiruje do miana naukowca, może pisać takie rzeczy. Panowie zadali sobie wiele trudu, żeby dokonać „odkrycia”, o którym było wiadomo: tam ludzie naprawdę umierali. To nie były szpitale – to były miejsca, do których siostry znosiły tych, których nikt nie chciał. Którymi gardzili wszyscy. Umierali na śmietnikach, na chodnikach, w kurzu, zżerani przez robactwo. I dzięki siostrom nagle, w ostatnich chwilach życia, doświadczyli, że są ważni, że ktoś ich kocha. Umierali na łóżkach, otoczeni miłością, modlitwą, umyci i – gdy się jeszcze dało – nakarmieni. Umierali jak ludzie – i to teraz czyni się powodem krytyki.

Szkoda cytować kolejne idiotyzmy, obszernie zrobią to z pewnością „pisma nieklerykalne”.

Jeśli jednak tak szokujące brednie kolportuje się na wielką skalę, to chyba tylko dlatego, że jest zamówienie na zohydzenie Kościoła w każdym wymiarze i w każdym jego członku.

Bo czym, jeśli nie bezczelnym kłamstwem, można zaatakować kobietę, która bez reszty poświęciła życie służbie najbiedniejszym i odrzuconym? Kobietę, która dla najświętszej miłości wyrzekła się wszelkich luksusów i nawet zwykłych rzeczy, bez których ludzie nie wyobrażają sobie życia? Najwyraźniej ktoś chce, żeby Kościół był postrzegany jako instytucja, która nie może mieć krystalicznych postaci i nie może być miejscem, w którym rodzi się niekwestionowane dobro.

Błogosławiona Matko Tereso, módl się za nami. I za nimi.