Między nami kardynałami

Franciszek Kucharczak

|

GN 09/2013

publikacja 28.02.2013 00:15

Gdy Kościół wybiera modlitwę, Bóg wybiera papieża

Między nami kardynałami rys. Franciszek Kucharczak

Konklawe w obecnej wersji to znakomity wynalazek. Dzięki niemu świat, choć bardzo chce, nie ma wpływu na wybór papieża. Nie wiemy, co się tam, za murami Watykanu, dzieje i się tego nie dowiemy.

Ależ to policzek dla naszych demokratycznych przyzwyczajeń! I dla naszej obywatelskiej dumy, która mówi: masz prawo wiedzieć, masz prawo uczestniczyć, masz prawo wpływać, masz prawo…

Nie mogą tego znieść rozmaite lobby, koterie, sitwy, grupy wpływu. Jak to tak – takie stanowisko, a nawet głupiego sondażu zrobić nie można? To znaczy można, tylko że on nic nie da, a sondażownie tylko się skompromitują. Starzy wyjadacze mediów, komentatorzy i progności nagadają się, nagadają, kto może być papieżem… a i tak zazwyczaj wybór jest zaskoczeniem. I ciekawa rzecz: raz po razie okazuje się, że to dobry wybór. Od z górą dwustu lat Kościół ma samych dobrych papieży. Bez wyjątku. Jasne, mieli wady, ale skoro nawet Donald Tusk je ma (zaryzykuję tę tezę), to trudno im z tego czynić wielki zarzut.

Od długiego już czasu każdy kolejny papież okazuje się człowiekiem prawdziwej wiary i choć popełniał błędy, to zawsze miał dobrą wolę. A wcześniej to przecież różnie bywało. Bywali papieże, którzy ze względu na gorszący tryb życia dziś przepadliby w rankingu na ministranta. Nigdy nie powinni byli zostać wybrani – a jednak wybrani zostali.

Widać z tego, jak poważnie Bóg traktuje naszą wolność. Naprawdę pozwala nam wybierać i ponosić skutki tych wyborów. A że bywały czasy, gdy o wyborze papieża decydowała niemal wyłącznie gra ludzkich interesów, to i papieże bywali paskudni. Nie Bóg się tam liczył, lecz polityka, pieniądze, wpływy wielkich rodów, interesy mocarstw. Duch Święty oczywiście i wtedy mógł wskazać właściwego człowieka, ale nie robi takich rzeczy, gdy Go ludzie nie proszą. Gdy „sami wiedzą najlepiej” i robią po swojemu, efekty mają stosowne do swojej arogancji.

Dziś, chwalić Boga, świat nie umie zmusić kardynałów do wyboru swojego kandydata. Dziś jest to tak urządzone, że możemy się „tylko modlić”. Elektorzy są odcięci od świata, żeby słuchać Ducha Świętego, a nie rankingów, które tak kocha świat. A w tym słuchaniu wspierają ich szczerą modlitwą ci, co kochają Kościół.

Gdy ludzie nie pytali Ducha Świętego o radę – wybierali po swojemu. Gdy pytają, On tej rady udziela. To dlatego papieżami zostają często ludzie, których nikt się na tym stanowisku nie spodziewał, a potem się okazuje, że to zadziwiająco trafiony wybór.

W tej sytuacji modlitwa jest jedynym, a za to powszechnie dostępnym sposobem, żeby mieć wpływ na wybór papieża. To jednak wpływ realny. W tym sensie my wszyscy, którzy się modlimy, jesteśmy kardynałami wpływu.

Gdyby następca św. Piotra miał być taki, jak chce świat, idealny papież byłby ateistką. Ale nie będzie taki. Będzie człowiekiem wiary – kolejnym dobrym papieżem. Nie dlatego, że kardynałowie mają nosa, lecz dlatego, że działają pod wpływem. Tym właściwym.

Kara za normalność

Sejm, z woli PO, zajął się już „mową nienawiści” i po pierwszym czytaniu skierował projekt ustawy do dalszych prac. Posłowie partii rządzącej chcą, żeby można było wsadzać za taką „mowę” do więzienia na 2 lata. Dlatego planują w art. 256 kodeksu karnego zapisać, że „kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści wobec grupy osób lub osoby z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, politycznej, społecznej, naturalnych lub nabytych cech osobistych lub przekonań (...) podlega karze grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch”. Nowością byłoby więc zniknięcie zapisu o nienawiści z powodu „różnic wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość” i pojawienie się sformułowania o „naturalnych lub nabytych cechach osobistych lub przekonaniach”. Jeśli więc Nowak „nabędzie przekonania”, że jest Napoleonem, a Kowalski się temu „z nienawiści” sprzeciwi, to Kowalski pójdzie siedzieć. Co? Że za Napoleona nikt nie beknie? Racja – teraz się będzie wsadzać za krytykę poglądu, że dwaj faceci mogą być małżeństwem. No chyba że władza zacznie popierać również Napoleonów – wtedy wsadzą za jedno i drugie.•

Lis kryje pedofilię?

Skończyła się krótka przerwa w antykościelnych okładkach „Newsweeka”. „Polski Kościół kryje pedofilię” – informuje tytuł na pierwszej stronie. Dlaczego kryje pedofilię także Tomasz Lis? No bo skoro wie o przestępstwach księży, to powinien donieść do prokuratury – i niech ich wsadzą na długie lata. Co stoi na przeszkodzie? Czyżby te informacje pochodziły z plotek? A może są zmanipulowane i rozdmuchane? Nie, to niemożliwe. Tomasz Lis to przecież wzór dziennikarstwa.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.