W dialogach pełnych przekleństw pojawia się nieoczekiwanie wołanie do Boga.
Wszystko w tej sztuce ewoluuje w stronę dobra. Kiedy jednak następuje szczęśliwy zwrot akcji, wrażliwy Andriej doznaje poczucia winy
Andrzej Karolak
Teatr Współczesny od paru już lat otwiera podwoje dla młodych ludzi. Przykładem ostatnia premiera na scenie Barak – „Zabójca” Aleksandra Mołczanowa. To szansa dla młodych po pierwsze z powodu oryginalnej formy, po drugie – i to ważniejsze – ponieważ przynosi wizerunek współczesnej młodzieży. Nie tylko zagubionej, nie tylko błądzącej, ale – jak się okaże – także poszukującej: siebie i sensu życia. Zderzenie z sytuacją, w jakiej się znaleźli, każe im zadać sobie fundamentalne pytania. W dialogach pełnych przekleństw – które tu jakoś nie rażą, bo są wynikiem emocjonalnych zmagań bohaterów – pojawia się nieoczekiwanie wołanie do Boga. Niemal dosłowne. Andriej rzuca mimochodem, że przecież Boga nie ma, ale za chwilę tego Boga prosi o znak, o łaskę, o pomoc.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.