Od lęku do pokoju


ks. Marek Gancarczyk

|

GN 07/2013

Zaskoczenie było wielkie, ogromne, nie do ogarnięcia. Nie ma co ukrywać, decyzja Benedykta XVI spadła jak grom z jasnego nieba.


Od lęku do pokoju


Tego określenia użył sam kard. Angelo Sodano podczas konsystorza, na którym z innymi kardynałami usłyszał o papieskiej rezygnacji z urzędu. We mnie oprócz zaskoczenia pojawił się też lęk. Jakby spod nóg usuwał się jeden z ostatnich trwałych fundamentów. Tak, wiem oczywiście, że tym ostatecznym fundamentem niezmiennie pozostaje Bóg, ale przecież Ojciec Święty jest jego pierwszym przedstawicielem. I podejmuje decyzję o odejściu. Dlaczego? Co to wszystko ma znaczyć? 


Po krótkiej bieganinie myśli przyszło jednak uspokojenie. To prawda, od strony emocjonalnej Benedykt XVI zrobił coś wyjątkowego. Media, co zresztą zupełnie zrozumiałe, w jednym momencie dosłownie oszalały na punkcie tej informacji. Jednak od strony formalnej nie stało się nic nadzwyczajnego. Prawo kościelne przewiduje możliwość abdykacji papieża. A skoro przewiduje, to wcześniej czy później mogło się to stać. I stało się. Benedykt skorzystał z możliwości ustąpienia. Im dłużej o tym myślę, tym bardziej papieska decyzja pasuje mi do całej jego życiowej drogi i nauczania. Zapewne dobrze zdawał sobie sprawę z reakcji świata, ale ten argument nigdy nie był dla niego przesądzający.

W życiu Josepha Ratzingera zawsze naczelną wartością był Bóg. Liczy się reakcja Boga, nie świata. Nie inaczej sprawa przedstawia się w oświadczeniu wygłoszonym do Kolegium Kardynalskiego. Kluczowe – tak mi się wydaje – jest w nim następujące zdanie: „Rozważywszy po wielekroć rzecz w sumieniu przed Bogiem, zyskałem pewność, że z powodu podeszłego wieku moje siły nie są już wystarczające, aby w sposób należyty sprawować posługę Piotrową”. A w tym zdaniu na podkreślenie zasługuje zwrot: „zyskałem pewność”. Papież zdaje się mówić: ta decyzja nie jest moją fanaberią. Sprawę przedstawiłem Bogu, co więcej – zyskałem pewność, że jest zgodna z Jego wolą.

Bł. Jan Paweł II, cierpiąc na oczach całego świata, dał katechezę umierania. Benedykt XVI, podejmując skrajnie trudną decyzję o ustąpieniu z urzędu, dał katechezę liczenia się z Bogiem. 

Decyzja ta, choć wynikająca z „pewności”, po ludzku była zapewne skrajnie trudna do podjęcia. Dlatego Ojciec Święty powinien otrzymać od nas wsparcie, jakiego nigdy do tej pory nie miał.

Drodzy Czytelnicy, proszę Was, módlcie się za naszego kochanego papieża. Nie jesteś sam, Ojcze Święty, teraz i w godzinie twojej śmierci!

 No i oczywiście jest jeszcze druga ważna w tym czasie intencja. Zapewne w marcu, jeszcze przed Wielkanocą, zostanie wybrany nowy następca św. Piotra. Niech światło Ducha Świętego spocznie na kardynałach, którzy dokonają tego wyboru.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.