Nieproszeni łaskawcy

Franciszek Kucharczak

|

GN 05/2013

publikacja 31.01.2013 00:15

Trzeba jeszcze powalczyć o prawo singli do życia w związku partnerskim.

Nieproszeni łaskawcy Franciszek Kucharczak

Nazajutrz po fiasku związków partnerskich w Sejmie zaglądam do internetu. Z Wyborczej.pl patrzy na mnie pełna szlachetnego smutku twarz pani marszałek. I twarz ta mówi do mnie tytułem: „Mam żal do posłów. Zabrakło im odwagi”. Bo pani marszałek boleje nad posłami, którzy zagłosowali inaczej niż ona i jej pryncypał premier by chcieli.

Tak wiele się teraz oświeconej histerii nad „polską ciemnotą” wylało, że człowiekowi umyka prosta prawda, że my nawet nie wiemy, w czyim imieniu ta histeria. Jakie to tłumy Polaków domagają się „związków partnerskich”? Czy była choć jedna poważna petycja, podpisana przez tysiące ludzi, domagająca się prawnych regulacji „wolnych związków”? Nie było niczego takiego. Tym bardziej nie było takiej petycji wyrażonej przez ludzi o skłonnościach homoseksualnych.

Związki partnerskie są potrzebne jedynie działaczom gejowskim, którzy po prostu z tego żyją, a jeszcze bardziej cynicznym politykom, którzy w ten sposób chcą zaskarbić sobie przychylność wpływowych środowisk na Zachodzie. Bo tam już lobby gejowskie zrobiło to, co chce zrobić i u nas: sterroryzowało społeczeństwo.

Proszę sprawdzić: kto w Polsce domaga się DLA SIEBIE związków partnerskich? Robert Biedroń. No dobrze, kto jeszcze? Może jego „partner” też – ale kto jeszcze? Znajdzie się jeszcze parę osób. Ale cała reszta to tłumy tanich litośników w rodzaju Ryszarda Kalisza, którzy sami nie potrzebują, ale walczą dla innych. Tylko ilu jest tych innych? Bo ja znam kilka osób z problemem homoseksualnym, ale żadna z nich nie oczekuje „pomocy” w postaci prawnego uznania ich defektu za normalność. Oni chcą być zdrowi, a nie z łaski państwa udawać zdrowych.

Prawie nikt nie domaga się związków partnerskich, ale robi się taki jazgot, żeby każdy myślał strwożony, że wszyscy się domagają, tylko jeszcze nie on. Bo obywatel ma się wstydzić i myśleć: Biedni „geje”, ludzie odmawiają im praw, jakie mają wszyscy pozostali. Nieprawda! „Gej” ma takie same prawa jak każdy facet. Ma też prawo ożenić się z kobietą. A że nie może? A to nasza wina? Inwalida ma prawo mieć dwie nogi, ale jak jednej nie ma, to nie znaczy, że trzeba mu dać certyfikat dwunożności.

Kiedyś demokracja to były rządy większości. Teraz garstka potrafi narzucać swoją wolę całym społeczeństwom. To dlatego obłędne pomysły w rodzaju związków partnerskich mają poparcie władzy, choć społeczeństwo w ogóle o to nie prosiło. Gdy natomiast społeczeństwo zebrało 600 tys. podpisów przeciw aborcji, władze partii rządzącej nałożyły na swoich posłów dyscyplinę, żeby głosowali wbrew woli obywateli.

Pani marszałek ma „żal do posłów”, bo im „zabrakło odwagi”. Stchórzyli, bo głosowali inaczej, niż chcieli ich szefowie – to ci brak odwagi! Czy to pani marszałek wybierała posłów, że śmie teraz „mieć żal” o to, że zagłosowali inaczej, niżby ona sobie życzyła? Rzeczywiście, skandal. Teraz poseł nie jest od reprezentowania narodu, lecz od uchwalania prawa, które naród wychowa do tolerancji, mowy miłości, a jak będzie zamówienie, to i do aportowania.

Czarownica?

Wanda Nowicka ma nie być już „wicemarszałkinią”. A wszystko z powodu wysokich premii, co to je sobie państwo marszałkostwo poprzyznawali. Gdy podniósł się krzyk, Wanda Nowicka zrzekła się pieniędzy na cele społeczne (zgadnijmy: na Federę?), ale było już za późno. Janusz Palikot, znany z wrażliwości społecznej, wycofał swoją rekomendację dla Nowickiej. Co prawda nie wiadomo, czemu nie był wrażliwy zaraz na początku, gdy okazało się, że Nowicka jest na liście płac przemysłu aborcyjnego, ale cóż, każdy dojrzewa. Nieutulona w żalu Magdalena Środa decyzję o odwołaniu Nowickiej określiła mianem polowania na czarownice. Czyżby Środa wiedziała o działalności Nowickiej coś, czego my nie wiemy?

Argument z flanki

Posłanka PiS Krystyna Pawłowicz w dyskusji o związkach partnerskich sprawnie używa argumentów. Po tym, jak w programie Polsat News poradziła sobie z agresywną dziennikarką tej stacji, odezwała się Monika Olejnik. Na swoim profilu na Facebooku napisała: „Trzeba poszukać męża dla posłanki Pawłowicz, żeby jej życie nie było jałowe”. Tę myśl powtórzyła w Radiu Zet. Bardzo to ciekawy sposób odpierania rzeczowych argumentów. Jak widać posiadanie męża też za wiele nie wnosi.

Śledzić, nie czytać

Za sprawą „śledztwa” dziennikarzy brytyjskiego „The Guardian”, świat dowiedział się o „faszystowskich pieniądzach Watykanu”. Że niby Watykan za pieniądze Mussoliniego w sekrecie nabył nieruchomości w najbogatszych punktach Europy i w ten sposób zbudował „imperium finansowe”. Rzecznik Watykanu wyjaśnił, że sprawa jest znana od 80 lat, wszystko było legalne, a pieniądze nie były ani duże, ani „faszystowskie”. Kogo interesują szczegóły, może zajrzeć do wydanego w minionym roku opracowania. Co za impertynencja. Dziennikarze śledczy są od śledzenia, a nie od czytania jakichś książek.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.