Komu fotel, komu?

Piotr Legutko

Nagrody to pestka, chodzi o autorytet parlamentu. Właśnie rozmieniany jest na drobne.

Komu fotel, komu?

Wanda Nowicka przestanie być wicemarszałkiem Sejmu, bo przyjęła nagrodę w wysokości 40 tys złotych. To trochę jak skazanie gangstera za złe parkowanie. Nowicka w ogóle nie powinna pełnić tak zaszczytnej funkcji, po ujawnieniu, że jest sponsorowana przez biznes proaborcyjny.  Oczywiście dla partii, która ją wystawiła, to żaden wstyd. A powinien być, bo niejawna obecność na liście płac jakiejkolwiek branży (a tej szczególnie) jest sprzeczna z kodeksem etycznym parlamentarzysty.

Wandę Nowicką ma zastąpić Anna Grodzka. Pewnie nie zastąpi, ale Janusz Palikot wykorzysta te kilka dni przed ogłoszeniem kandydatury na wicemarszałka, by zgodnie ze swoją taktyką prowokować opinię publiczną. I polityków innych partii. Bo teraz każda wypowiedź przeciw Grodzkiej natychmiast będzie traktowana jako przejaw nietolerancji, kołtuństwa oraz braku kultury. Dlaczego akurat Anna Grodzka miałaby być wicemarszałkiem? Czym sobie na taki splendor zasłużyła? Bo przecież nie zmianą płci. Sam wybór do parlamentu to trochę mało, zwłaszcza, jeśli zostało się tam wciągniętym przez lidera, bez kampanii, plakatów, zabiegania o głosy. Zresztą większość posłów Ruchu P. w ten sposób znalazło się w Sejmie. I teraz płacimy za to wysoką cenę.

Trudno inaczej nazwać kierowanie bardzo ważną sejmową komisją edukacji  przez Artura Bramorę, posła, który własną edukację skończył na Prywatnym Policealnym Studium Optycznym. 15 lat temu. Czy Palikot nie ma w swoim klubie nikogo, kto nie ośmieszałby w ten sposób polskiego parlamentu? Pewnie ma, ale w tym szaleństwie jest metoda. Bogu dzięki, że polskie prawo nie pozwala wstawiać na listę partyjną koni. Albo piesków.

Niestety, Palikot nie jest w swym ekscentryzmie wyjątkiem. Premier i lider największego ugrupowania też lubi pokazać, że może wszystko i wszędzie. Na przykład zrobić Stefana Niesiołowskiego szefem sejmowej komisji obrony. Albo Julię Piterę postawić na czele komisji zajmującej się cyfryzacją kraju, a Grzegorza Schetynę posadzić w fotelu szefa komisji spraw zagranicznych. Dlaczego tak? A dlaczego nie?

Ważne stanowiska państwowe, które w teorii powinny być zarezerwowane dla ludzi o wielkim dorobku w danej dziedzinie są dziś jedynie polem gier prowadzonych przez partyjnych liderów, którzy w nosie mają autorytet Sejmu RP.