Nie dla związków partnerskich

Bogumił Łoziński

Odrzucenie przez Sejm projektów ustaw o związkach partnerskich oznacza, że próba wprowadzenia w Polsce rewolucji obyczajowej została zastopowana.

Nie dla związków partnerskich

Głosowania w sprawie ustaw, które przewidywały wprowadzenie instytucji związku partnerskiego, w tym między osobami tej samej płci, było niewątpliwie jednym z najważniejszych dla porządku społecznego w Polsce. Ich przyjęcie i skierowanie do dalszych prac z dużym prawdopodobieństwem oznaczałoby, że zostaną wprowadzone w życie. Jeśli by do tego doszło, oznaczałoby to niewątpliwie początek rewolucji obyczajowej w naszym kraju, która doprowadziłaby do prawnego uznania związków homoseksualnych za małżeństwo. Bo choć propozycje nie mówiły wprost, że takie związki są małżeństwem, jednak w rzeczywistości przewidywały wprowadzenie takim samych uprawnień jak obecnie posiadają małżonkowie, oprócz prawa do adopcji dzieci.

Okazało się jednak, że takie uprawnienia dla związków jednopłciowych są nie do przyjęcia dla większości parlamentarnej. Przeciwko nim był cały PiS, SP oraz PSL, za RP i SLD. Zdecydowały głosy Platformy. Przeciwko projektom lewicy głosowało nawet większość klubu, przeciwko propozycji PO 46 posłów, co wystarczyło do jego odrzucenia. Głosowanie pokazało, że konserwatywne skrzydło PO stanowi poważną siłę, która może mieć decydujący głos.

W debacie nad tymi projektami, oprócz argumentów natury moralnej, na uwagę zasługuje spór prawny, dotyczący naszej Konstytucji. Otóż reprezentujący ministerstwo sprawiedliwości wiceminister Michał Królikowski jednoznacznie wykazał, że w Polsce nie można wprowadzić związków partnerskich, gdyż są one sprzeczne z art. 18 Konstytucji, który mówi, że „małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej”. Takie same stanowisko zajął w opinii o projektach Sąd Najwyższy. To ważne, gdyż można się spodziewać następnych prób wprowadzenia związków partnerskich. Jednak, aby to się stało trzeba zmienić Konstytucję, co w tej spawie jest raczej niemożliwie do wprowadzenia, chyba, że wybierzemy Sejm, w którym ponad 2/3 posłów będzie opowiadało się za instytucją związku partnerskiego.