19-latka wygrała z Sereną Williams

PAP

publikacja 23.01.2013 08:46

Amerykanka Sloane Stephens wyeliminowała rodaczkę Serenę Williams (nr 3.) 3:6, 7:5, 6:4 w ćwierćfinale wielkoszlemowego Australian Open na twardych kortach w Melbourne. Teraz na jej drodze stanie liderka rankingu tenisistek, Białorusinka Wiktoria Azarenka.

19-latka wygrała z Sereną Williams Sloane Stephens PAP/EPA/BARBARA WALTON

Williams ma w dorobku 15 tytułów wielkoszlemowych w singlu, z czego pięć wywalczonych właśnie w Melbourne Park w latach 2003, 2005, 2007, 2009-10. Również pięciokrotnie triumfowała w Wimbledonie (20022-03, 2009-20 i 2012), czterokrotnie w US Open (1999, 2002, 2008 i 2012) i raz w Roland Garros (2002).

31-letnia Williams, chociaż zakończyła ostatni sezon na trzecim miejscu w rankingu WTA Tour, została uznana za najlepszą tenisistkę 2012 roku. Odniosła w nim siedem zwycięstw: obok dwóch w Wielkim Szlemie (Wimbledon i US Open), również turniej masters - WTA Championships w Stambule, ponadto zdobyła złoty medal igrzysk olimpijski w Londynie.

Ten rok rozpoczęła od triumfu w mocno obsadzonej imprezie WTA w Brisbane i była powszechnie uważana za najpoważniejszą kandydatkę do końcowego sukcesu. Awans do finału mógł jej dać też pozycję liderki rankingu tenisistek. Jednak to jej się nie uda, bowiem nieoczekiwanie przegrała z 19-letnią rodaczką, rozstawioną z 29. numerem w drabince.

Mimo młodego wieku Stephens, obecnie 25. na świecie, okrzyknięta została największą nadzieją amerykańskiego tenisa. Jeszcze przed meczem jej ćwierćfinał z Williams australijska prasa nazwała "batalią pokoleń". W środę odniosła największe zwycięstwo w karierze i ponownie poprawiła swój najlepszy wynik uzyskany w siódmym starcie w Wielkim Szlemie.

Dotychczas najdalej doszła w nim do czwartej rundy w ubiegłorocznym Roland Garros. Natomiast poprzedni start w Melbourne zakończyła w drugiej rundzie.

W środę Williams w ciągu zaledwie 28 minut rozstrzygnęła na swoją korzyść pierwszego seta 6:3. Jednak nawet gdy po blisko godzinie przegrała drugą partię 5:7, raczej mało kto spodziewał się wielkiej niespodzianki. Amerykanka skorzystała w niej z pomocy medycznej z powodu bólu w plecach.

Kryzys nastąpił w decydującym secie, gdy przez ten uraz wyraźnie spadła prędkość serwisu 31-letniej tenisistki, z około 200 do 170 km/godz., a na jej twarzy coraz częściej pojawiał się grymas bólu. Narastająca frustracja po nieudanych zagraniach sprawiła, że kilkakrotnie uderzała ze złości rakietami o kort, łamiąc jedną z nich.

Mimo to Williams objęła prowadzenie w trzecim secie 4:3, po przełamaniu podania rywalki. Jednak nie utrzymała tej przewagi i przegrała później trzy kolejne gemy i w sumie trwający dwie godziny i 17 minut mecz.

"O mój Boże! Nie wiem, co się dzieje, ale jestem niewiarygodnie szczęśliwa. Jestem pewna, że moi dziadkowie teraz szaleją w domu, bo na pewno oglądali mecz w internecie" - powiedziała przed zejściem z kortu Stephens, której zdobyte 900 punktów pozwoli awansować w okolice 15. miejsca w rankingu WTA Tour.

Ewentualne kolejne zwycięstwo to jeszcze 500 punktów więcej, jednak zadanie przed 19-letnią Amerykanką jest bardzo trudne. Azarenka broni bowiem w Melbourne tytułu wywalczonego przed rokiem. Białorusinka w pierwszym środowym ćwierćfinale pokonała Rosjankę Swietłanę Kuzniecową 7:5, 6:1, choć w pierwszym secie przegrywała już 1:4.

27-letnia Kuzniecowa to była wiceliderka rankingu tenisistek, w którym jest obecnie 75. w wyniku półrocznej przerwy w grze spowodowanej operacją prawego kolana. Wróciła na korty w styczniu, prezentując wysoką formę, więc można się spodziewać, że dość szybko powinna zbliżyć się do ścisłej światowej czołówki. W poniedziałek powinna się znaleźć w okolicach 50. pozycji.

W drugiej parze 1/2 finału, wyłonionej we wtorek, spotkają się: triumfatorka z Melbourne z 2008 roku, Rosjanka Maria Szarapowa (nr 2.) oraz finalistka sprzed dwóch lat, Chinka Na Li (6.), która rundę wcześniej wyeliminowała Agnieszkę Radwańską (4.) 7:5, 6:3.