Nie taki wilk straszny, jak go malują...

PAP

publikacja 22.01.2013 15:41

Naukowcy ustalili, jakie są genetyczne związki pomiędzy grupami wilków żyjących w różnych częściach Polski i na wschodzie Niemiec. Nowa wiedza pozwoli skuteczniej je chronić i wskaże, gdzie najlepiej wytyczać dla nich przejścia w trakcie budowy autostrad.

Nie taki wilk straszny, jak go malują... Wilk Gary Kramer / CC 1.0

Wyniki badań międzynarodowego zespołu badaczy pod kierunkiem prof. Bogumiły Jędrzejewskiej z Instytutu Biologii Ssaków (IBS) PAN w Białowieży opisano właśnie w "Conservation Genetics". Naukowcy z IBS, Stowarzyszenia dla Natury "Wilk", Instytutu Nauk o Środowisku UJ, Instytutu Ochrony Przyrody PAN, Muzeum i Instytutu Zoologii PAN oraz Włoch i Danii chcieli sprawdzić, czy wilki żyjące w różnych częściach kraju różnią się między sobą pod względem genetycznym.

"Znając profile genetyczne grup wilków z różnych rejonów Polski możemy ustalić prawdopodobne pochodzenie wilków, które żyją w różnych regionach" - powiedział we wtorek PAP dr Robert Mysłajek ze stowarzyszenia "Wilk". Jak podkreśla, właśnie udało się ustalić wyraźne różnice genetyczne w populacji polskich wilków. Najwyraźniejsza różnica istnieje pomiędzy wilkami z Karpat i z niżu Polski. Wykazano także wyraźnie odrębną genetycznie subpopulację wilków zamieszkujących Roztocze (w sąsiedztwie granicy z Ukrainą).

Co ciekawe, wilki w zachodniej Polsce i wschodnich Niemczech okazały się pod względem genetycznym najbliższe wilkom z rozległych puszcz północno-wschodniej części kraju. "To zaskakujące, gdyż patrząc na mapę można by sądzić, że populacje zachodnie przywędrowały raczej z bliższej im, zachodniej części polskich Karpat. Tymczasem większość osobników w zachodniej Polsce i wschodnich Niemczech to imigranci z północno-wschodniej Polski lub ich potomkowie" - mówi dr Mysłajek.

Dlaczego - mimo większej bliskości z Karpatami - wilki z Zachodu pochodzą aż z północno-wschodniej części kraju? - zastanawiali się naukowcy. Jak wyjaśnia przyrodnik, ma to związek ze zjawiskiem fragmentacji środowiska. Tak nazywa się proces dzielenia i stopniowej izolacji obszarów naturalnych, na skutek ekspansji człowieka, który powiększa grunty orne kosztem lasów, rozbudowuje miasta, wsie i sieć dróg. Fragmentacja postąpiła szczególnie m.in. po zachodniej stronie Karpat. Obecnie od zachodu otacza je pas bardzo gęsto zaludnionych, niemal wylesionych pogórzy. "Wilki nie mogą się stamtąd wydostać. Po drodze na każdym kroku napotykają wsie, drogi i inne ślady obecności ludzi" - tłumaczy dr Mysłajek.

Podobnego problemu nie mają wilki na dłuższym, ale zielonym szlaku wiodącym z Polski północno wschodniej. Zwierzęta mogą się przemieszczać od Puszczy Białowieskiej przez Puszczę Piską aż do Lasów Napiwodzko-Ramuckich. Już za Wisłą mają Bory Tucholskie, Lasy Wałeckie oraz puszcze: rzepińską i notecką, a później Bory Dolnośląskie. "Dla wilków to droga znacznie korzystniejsza. Gwarantuje im łączność ekologiczną od Polski północno wschodniej aż po Łużyce" - mówi naukowiec.

Wyniki najnowszych badań są ważne dla ochrony wilków. Przy okazji naukowcy przypominają, że poszczególne ich populacje muszą pozostawać w łączności. "Populacja jakiegokolwiek gatunku bez dopływu nowych osobników znajdzie się w bardzo niekorzystnej sytuacji. Z czasem zaczną się w niej krzyżować osobniki bardzo blisko spokrewnione, co zwiększy liczbę niekorzystnych mutacji, osłabi osobniki i zmniejszy ich zdolność dostosowania się do zmian środowiska. Żeby różnorodność genetyczną zachować, w populacji muszą się pojawiać osobniki z zewnątrz, dostarczające nowych genów" - opowiada dr Mysłajek.

Nowe dane mogą się okazać cenne w pracach związanych z lokalizowaniem przejść dla zwierząt na nowych autostradach i drogach szybkiego ruchu (zwłaszcza tych, które przecinają obszary leśne lub tereny służące jako korytarze ekologiczne). "Takich przejść dla zwierząt mamy już bardzo dużo. Służą między innymi wilkom, wiemy to dzięki monitoringowi" - mówi dr Mysłajek. (Film z nocnego i dziennego monitoringu takiego pasażu można zobaczyć tu: http://www.youtube.com/watch?v=L03Hdpoi6R4)

Strukturę populacji naukowcy poznali dzięki badaniom mikrosatelitarnego i mitochondrialnego DNA. Materiał genetyczny pozyskali z odchodów drapieżników. W poszukiwaniu odpowiedniej liczby próbek musieli dosłownie przeczesać lasy całej Polski. Ze świeżych odchodów pobierano próbki materiału, które potem poddano analizie. Większość prac wykonano w Instytucie Biologii Ssaków PAN.