publikacja 24.01.2013 00:15
Społeczeństwo. – Słonie rozpędziły pergamońską falangę, a katafrakci rozjechali galaskich najemników – mówi ks. Piotr Nikolski, prawosławny proboszcz.
Ks. Piotr jednobarwne plastikowe modele zamienia w miniaturowych żołnierzy w mundurach z epoki
Jest rok 1998. Piotr i Natalia Nikolscy osiadają w Cieplicach. On młody duchowny prawosławny, ona jego żona. Przymierają głodem, więc… Piotr kupuje sobie grenadierów rosyjskich. Aż pięćdziesięciu, ale plastikowych. Mają całe 25 milimetrów wzrostu każdy, są bezbarwni i, nie wiedząc o niczym, stanowią początek kolekcji. Ale nie to jest najważniejsze.
Szafę proszę!
– Kiedy cienko przędziesz, kiedy musisz się liczyć z każdym groszem i po ludzku przyszłość nie zapowiada żadnej zmiany, wtedy łatwo popaść w otępienie lub depresję. Nietrudno stoczyć się i pociągnąć za sobą każdego, kto się tylko nawinie – opowiada ks. Piotr, dzisiaj proboszcz prawosławnej parafii św. Mikołaja Cudotwórcy w Świdnicy. – Jak szukać ratunku? Jasne – Bóg ma w tej tragedii do odegrania rolę główną, ale nie rezygnuje z tego, co doczesne, żeby przynieść pocieszenie – zapewnia. Woreczek plastikowych, modelarskich żołnierzyków to psychologiczne koło ratunkowe rzucone Piotrowi przez Boga.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.