Dyktatura aktywistów gejowskich

ks. Marek Dziewiecki

publikacja 19.01.2013 16:56

Aktywiści gejowscy stosują szantaż i przemoc wobec tych, którzy mówią o nich prawdę.

Dyktatura aktywistów gejowskich Parada równości w Warszawie Jakub Szymczuk/GN

Jak informuje jeden z tabloidów, władze miejskie Amsterdamu postanowiły, że kto będzie szykanował gejów i lesbijki, zostanie przymusowo umieszczony w kontenerowym getcie na obrzeżach miasta. Trzeba najpierw wyjaśnić, co w tym przypadku oznacza  „szykanować”. Z doświadczenia wiemy, że aktywiści gejowscy i aktywistki lesbijskie czują się „szykanowani” wtedy, gdy nikt ich nie szykanuje, lecz stwierdza fakty na ich temat, na przykład to, że wśród osób homoseksualnych, które współżyją, jest znacznie większy odsetek AIDS i innych chorób wenerycznych niż u osób heteroseksualnych, że tworzą pary niepłodne, gdyż nie mogą mieć ze sobą dzieci czy że tworzą związki nietrwałe, bo większość z nich sama deklaruje, że mają od kilkudziesięciu do kilkuset „partnerów”. Decyzja władz miejskich Amsterdamu to w praktyce przejaw skrajnej cenzury i pozbawianie obywateli już nie tylko wolności opinii, lecz wolności mówienia o faktach. To także próba zastraszania społeczeństwa, porównywalna w swym okrucieństwie i jednocześnie w swym ideologicznym prymitywizmie z okrutnymi metodami stalinowskimi.

Może zdarzyć się tak, że ktoś nie ogranicza się do stwierdzenia niepokojących dla aktywnych homoseksualistów faktów na ich temat, lecz rzeczywiście ich obraża. W takim jednak przypadku decyzja władz Amsterdamu jest zupełnie zbędna, gdyż prawo karne zakazuje szykanowania czy poniżania kogokolwiek. Jeśli ktoś się takich czynów dopuszcza, to będzie przez sąd skazany na więzienie, a nie tylko na odesłanie do osiedla kontenerowców na obrzeżach miasta. Władze Amsterdamu kpią sobie z mieszkańców własnego miasta, gdyż przed szykanami i poniżaniem bronią wyłącznie jednej grupy społecznej. Jest to łamanie konstytucji demokratycznego państwa, bo przecież konstytucja zakazuje wszelkiej dyskryminacji obywateli. Jeśli władzom Amsterdamu leży na sercu troska o mieszkańców, to powinni równie stanowczo bronić każdą grupę społeczną. Musieliby wtedy ogłosić, że jeśli ktoś z gejów czy lesbijek będzie poniżał na przykład małżonków i rodziców czy kpił sobie z chrześcijan, to również władze zamkną go w getcie.

Władze miejskie Amsterdamu grożą, że w kontenerowym getcie umieszczone będą również rodziny tych, którzy dopuścili się szykanowania gejów i lesbijek. Taka decyzja świadczy o tym, że okrucieństwo ludzi przewrotnych nie ma granic. Wszędzie tam, gdzie lewica dochodzi do władzy, dąży do siłowego wcielania w życie swoich toksycznych ideologii za cenę skrajnej niesprawiedliwości społecznej, za cenę zastraszania i szantażowania całych grup społecznych, a nawet za cenę ludobójstwa. I nigdy za swój terror nie przeprasza. To oznacza, że gdy kiedyś znowu wróci do władzy, wtedy dopuszczać się będzie tych samych okrucieństw.

Według radnych Amsterdamu przymusowe przesiedlenia będą odbywać się nie na podstawie decyzji sądu, lecz w oparciu o decyzje administracyjne władz miejskich. Wprowadzanie takiej zasady to już oficjalne wprowadzanie dyktatury i terroru w miejsce demokracji, bo przecież jednym z warunków demokracji jest istnienie sądów niezależnych od administracji państwowej czy samorządowej. W demokracji jedynie sądy mogą skazywać obywateli na więzienie czy inne formy kary lub izolacji społecznej. Potwierdzają się słowa Jana Pawła II, że demokracja oderwana od wartości zawsze przekształci się w dyktaturę. A w tym przypadku przekształci się również w cywilizację śmierci. Kilka lat temu w jednym z tekstów napisałem, że gdyby obecnie doszli w Europie do władzy aktywiści gejowscy, to skazaliby na obozy koncentracyjne homoseksualistów, którzy podejmują terapię, pragną żyć w małżeństwie i założyć rodzinę. Decyzje władz miejskich Amsterdamu to krok także w tym kierunku.