Dwa dni, dwa wyroki

Jarosław Dudała

Wczoraj polski sąd odrzucił powództwo posłów Ruchu Palikota, żądających zdjęcia krzyża w Sejmie. Dziś trybunał strasburski uznał, że zakaz noszenia krzyżyka w pracy to naruszenie wolności religijnej. Przypadkowa zbieżność? Nie do końca.

Dwa dni, dwa wyroki

Śmiem twierdzić, że duże znaczenie dla obydwu tych wyroków miał trzeci – ten wydany przez Europejski Trybunał Praw Człowieka w sprawie krzyża we włoskiej szkole. Przypomnę krótko: trybunał strasburski uznał najpierw, że krzyża nie powinno tam być. Potem wezbrała w Europie fala oburzenia. Pojawiły się nawet głosy kwestionujące sensowność oddawania prawa do decydowania w tak gorących spraw sędziom, którzy nie podlegają żadnym procedurom demokratycznym. Niektórzy wprost mówili, że lepiej w ogóle zrezygnować z uznawania jurysdykcji ETPC. I gdy trybunał po raz wtóry rozpatrywał sprawę krzyża we włoskiej szkole, wydał orzeczenie, które – choć fragmentami irytujące – dopuściło obecność krzyża w instytucji publicznej. To orzeczenie było precedensem, wyznaczającym standardy rozdziału państwa i Kościoła.

Czym kierowali się sędziowie ze Strasburga, decydując tak, a nie inaczej? Formalnie: europejską konwencją  praw człowieka i własnym sumieniem. Nie bądźmy jednak naiwni: trybunał strasburski to organ w wysokim stopniu polityczny. Nacisk europejskiej opinii publicznej nie jest dla niego bez znaczenia. Dowód? Weźmy choćby legalność aborcji. Trybunał – przynajmniej werbalnie – deklaruje, że nie podejmie gruntownego rozstrzygnięcia w tej sprawie. Dlaczego? Bo opinie społeczeństw i rozwiązania prawne tej kwestii są różne w różnych podlegających mu państwach. Czyli decyduje wola polityczna, a nie tekst europejskiej konwencji praw człowieka.

Jak widać, trybunał ugina się przed wolą ludu. I nie tylko on. Dlatego warto głośno upominać się o swoje prawa. O wolność religijną, prawo do życia i nie tylko. Obśmiewane demonstracje tak pogardzanych moherowych babć mają sens. Radosne, rodzinne marsze dla życia mają sens. Publicystyka ma sens. Jasny, wyraźny głos Kościoła ma sens. Problem pojawi się, gdy stwierdzimy, że mamy dość powtarzania wykpiwanych prawd i zrezygnujemy ze stanowczego upominania się o swoje prawa. Kto milczy, traci wszystko.