Święty Jan Paweł

ks. Dariusz Kowalczyk

|

GN 03/2013

publikacja 17.01.2013 00:15

Świętość ludzi nie jest „kościelnym wymysłem”, lecz istotą Dobrej Nowiny.

Święty Jan Paweł ks. Dariusz Kowalczyk jezuita, wykładowca teologii na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie

Pojawiły się głosy, że kanonizacja Jana Pawła II odbędzie się już w październiku, pod koniec Roku Wiary. No cóż! Pożyjemy, zobaczymy. Ale jaka jest właściwie różnica między beatyfikacją a kanonizacją? Oczywiście nie taka, że błogosławiony jest jakoś mniej w niebie niż święty. Formalnie beatyfikacja dotyczy osoby, której kult jest lokalny. Innymi słowy, błogosławiony nie jest czczony w całym Kościele. Jednak w przypadku Jana Pawła II kult od początku był powszechny, stąd niektórzy sugerowali, iż byłoby dobrze, gdyby Benedykt XVI ogłosił swego poprzednika od razu świętym, przeskakując etap beatyfikacji.

Druga różnica polega na tym, że przy kanonizacji papież angażuje w większym stopniu swój autorytet. Dlatego też, jeśli wszystkie warunki zostały spełnione, kanonizacja uważana jest za akt nieomylny, podczas gdy beatyfikacja nie ma tej rangi. Z tego jednak nie wynika, że w przypadku błogosławionych mamy powątpiewać, czy rzeczywiście są w niebie. Na portalach, pod informacjami o możliwej rychłej kanonizacji Jana Pawła II, pojawiły się różne komentarze. Niestety, wiele z nich wyrażało jakieś katofobiczne emocje, głęboką niechęć do papieża Polaka i Kościoła katolickiego. Swoją drogą, zastanawiam się, kim są ludzie, którzy wypisują takie nienawistne opinie.

Uwikłani w pornografię gimnazjaliści? Młodzież, dla której czymś fajnym jest zabawa pod krzyżem zrobionym z puszek piwa Lech? A może starzy SB-ecy i ich współpracownicy, którzy swego czasu donosili na Kościół? Ale co się dziwić internetowym chamskim wpisom na temat kanonizacji Jana Pawła II, skoro na przykład w książce pt. „Ojciec nieświęty” tacy „reformatorzy” Kościoła jak m.in. Senyszyn, Palikot, Urban, Środa, czy też eks-ksiądz Obirek wygadują podobne bzdury, tyle że zgrabniej formułują zdania. Nad niektórymi wpisami w internecie warto się jednak zatrzymać, gdyż niekoniecznie świadczą o złej woli komentujących, raczej o niewiedzy. Ktoś napisał: „Wojtyła to normalny człowiek. I tylko Bóg jest Święty, a ci wszyscy święci to tylko kościelne wymysły!”.

Otóż trzeba zauważyć, że w centrum chrześcijaństwa stoi prawda o uświęcaniu „normalnych” ludzi przez Boga. W 1 Liście św. Piotra Apostoła czytamy: „Stańcie się wy również świętymi na wzór Świętego, który was powołał, gdyż jest napisane: Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty” (1,16). A w Liście do Efezjan św. Paweł poucza nas, że Chrystus „wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci przed Jego obliczem” (1,4). Tylko Bóg jest święty sam z siebie, ale zbawienie polega właśnie na tym, że ten Bóg – mocą swej łaski – czyni nas świętymi. Tyle że niektórzy się opierają, a inni, jak Jan Paweł II, współpracują z Bogiem, stając się ikoną Jego obecności i działania w świecie. A zatem świętość ludzi nie jest „kościelnym wymysłem”, lecz istotą Dobrej Nowiny, którą nam przyniósł Jezus z Nazaretu. Inny internauta oburzał się: „Wytłumaczcie mi, jak zwykli śmiertelnicy, normalni ludzie mogą kogoś zrobić świętym?”. Już tłumaczę! Kanonizacja nie oznacza, że ludzie sprawiają, iż ktoś staje się święty. Jana Pawła II nie czyni świętym Benedykt XVI, czy też jakieś grono kardynałów, ale Bóg. Rola Kościoła polega tutaj na rozpoznaniu – przez różne znaki – działania Bożego. Innymi słowy, wierni z biskupami na czele nie stwarzają sobie świętego, ale rozpoznają – dzięki działaniu Ducha Świętego, który prowadzi Kościół do całej prawdy – że dana osoba cieszy się zjednoczeniem z Bogiem i jest nam dana jako przykład do naśladowania oraz orędownik.

Z tego nie wynika, że w niebie są tylko oficjalnie beatyfikowani i kanonizowani. Możemy mieć prywatne przekonanie, że na przykład ktoś z naszych bliskich na pewno jest w niebie i wstawia się za nami u Boga, tak jak wstawiał się, kiedy żył jeszcze na ziemi. Znalazłem też taki oto wpis: „Ciekawe, jak się ma modlenie do figurek i zmarłych do pierwszego przykazania. Pytanie do teologa KK”. Jako skromny teolog odpowiem: Ma się wyśmienicie, z tym jednak zastrzeżeniem, że nie modlimy się do figury, ale do Boga za wstawiennictwem świętego. Kult świętych podoba się Bogu, bo – po pierwsze – nic Bogu nie ujmuje, skoro święci mają świętość właśnie od Niego, a po drugie Najwyższy chce nas zbawiać we wspólnocie, a nie w pojedynkę. Dlatego chociaż zna nasze potrzeby lepiej niż jakikolwiek święty, to miłe Mu jest to, że modlimy się za siebie nawzajem. Przez modlitwę wstawienniczą Bóg czyni z nas swój lud: zbawieni w niebie, ci, co w czyśćcu doznają potrzebnego oczyszczenia, i ci, którzy jeszcze pielgrzymują w życiu doczesnym.

Ale dlaczego figurki i obrazy? Ano dlatego, że nie jesteśmy czystymi duchami, ale mamy ciało, zmysły, a więc różne widzialne znaki pomagają nam stanąć przed niewidzialnym Bogiem. Jeśli ktoś patrzy na zdjęcie zmarłej mamy i z nią rozmawia, wierząc, że w Bogu te słowa rzeczywiście do niej docierają, to przecież nie znaczy, że gada do kawałka papieru. Poza tym niektóre miejsca lub przedmioty, jak na przykład kaplica Matki Bożej Jasnogórskiej, pomagają nam głębiej doświadczyć wspólnoty pokoleń wierzących. W tym sensie mówimy o omodlonych miejscach, które skłaniają do modlitwy. Piękny jest katolicyzm z jego sanktuariami, ołtarzami i obrazami; piękny z takimi postaciami jak Jan Paweł II, których Bóg uczynił świętymi i daje nam za orędowników.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.