Sukces księcia i polityki

Andrzej Grajewski

Czy książę będzie prezydentem Czech?

Sukces księcia i polityki

Pierwszą turę wyborów prezydenckich w Czechach wygrał ekspremier i były lider socjaldemokratów Miloš Zeman, co nie było niespodzianką, gdyż wszystkie sondaże zapowiadały jego sukces. Zaskoczeniem jednak był fakt, że wygrał minimalnie, wyprzedzając urzędującego ministra spraw zagranicznych, księcia Karela Schwarzenberga tylko o 40 tys. głosów. Kwestia, kto zostanie prezydentem Czech, jest więc nadal otwarta i rozstrzygnie się za dwa tygodnie. Schwarzenbergowi, który jest także liderem konserwatywno-prawicowego ugrupowania TOP 09, nikt nie dawał żadnych szans.

Czeskie media wręcz prześcigały się w naigrywaniu z niego, jego arystokratycznego tytułu, niezwykłych manier oraz wieku, gdyż ma 75 lat. Wydaje się, że nawet on sam nie wierzył w sukces, o którym zdecydowała mobilizacja prawicowych wyborców. Wielu Czechów zrozumiało bowiem, że zwycięstwo Zemana otwiera drogę do monopolu lewicy oraz triumfalnego powrotu komunistów na scenę polityczną. Po jesiennych wyborach samorządowych, komuniści już współrządzą w wielu regionach, umocnili także swą pozycję w senacie.

Gdyby prezydentem został Zeman, przyszła koalicja socjalistów z komunistami byłaby pewna. To zaś oznaczałoby nie tylko radykalny zwrot w lewo w polityce wewnętrznej, ale także w stronę putinowskiej Rosji w polityce zagranicznej. W czasach, kiedy Zeman był premierem, doszło w Czechach nie tylko do schamienia debaty publicznej, użycia służb specjalnych przeciwko opozycji, ale i dwuznacznych operacji finansowych z Rosją w tle.

Wbrew obiegowym poglądom, że Czesi to naród ateistów, dla których religia nie ma żadnego znaczenia, sukces Schwarzenberga pokazał, że jest inaczej. Wyraźnie bowiem wygrał on na Morawach, a więc w regionie, gdzie Kościół katolicki jest nadal dość silny, a także w miastach, gdzie zagłosowała na niego młoda inteligencja oraz klasa średnia. Czeska wieś, na której najmocniej odcisnęło się piętno czasów komunizmu, gremialnie głosowała na Zemana. Gdyby Schwarzenberg, przedstawiciel jednego z najstarszych europejskich rodów arystokratycznych został prezydentem Czech, byłbym pierwszym księciem wyniesionym do władzy w bezpośrednich wyborach.

Prawdopodobnie także najstarszym politykiem wśród rządzących obecnie w Europie. Jego sukces wyborczy przywraca wiarę w sens polityki, gdyż starszy pan wniósł do tej kampanii, nie tylko specyficzny urok i przezabawny sposób mówienia po czesku, ale przede wszystkim jasne i zdecydowane poglądy, wyraźnie różniące się od tego, co prezentowali inni kandydaci oraz co preferowały media.

Książę jest liberalnym konserwatystą, praktykującym katolikiem oraz człowiekiem, który podkreśla znaczenie tradycji w życiu narodu. To nie są wartości, które dzisiaj dobrze się sprzedają na politycznej giełdzie, ale on nie zamierzał z nich rezygnować, ani schlebiać opinii publicznej. Zawsze także potrafił z szacunkiem mówić o swych rywalach, którzy wobec niego najczęściej nie przestrzegali żadnych zasad fair play. Jego ewentualna prezydentura mogłaby oznaczać, że na praskim Hradzie zamieszkał znów polityk o horyzontach Havla.

TAGI: