Kredyt niejedno ma imię

Joanna Jureczko-Wilk

|

GN 02/2013

publikacja 10.01.2013 00:15

Gotówkowy, wielki – hipoteczny, w karcie, ratalny…. Ale zawsze kosztowny, czasami nawet bardzo. Dlatego zanim się zdecydujemy, musimy się zastanowić, czy nas na niego stać.

Kredyt niejedno ma imię roman koszowski

Dziesięciu najbardziej zadłużonych Polaków – według raportu InfoDług – w sumie jest winnych swoim wierzycielom 309 mln zł. Wszyscy w finansowe tarapaty wpadli z powodu niespłaconych kredytów mieszkaniowych, konsumpcyjnych, na zakup towarów i usług oraz pożyczek. Bo kiedy w portfelu zaczyna nam brakować gotówki, nie starcza pieniędzy „do pierwszego”, mamy problemy ze spłatą zadłużenia na karcie kredytowej, części z nas wydaje się, że najlepszym lekarstwem na takie trudności jest kredyt. Szybki dopływ gotówki pozwala uregulować zaległości, opłacić, co nieopłacone, finansowo odsapnąć. W rzeczywistości problem odsuwamy tylko na krótki czas. Wróci do nas bowiem w terminie płatności pierwszej raty. Idea kredytów polega właśnie na tym, że bierzemy je, bo nie mamy pieniędzy na zakup czegoś, co akurat teraz bardzo chcielibyśmy mieć. W zanadrzu musimy jednak mieć wystarczająco dużo pieniędzy, żeby kredyty spłacić, także w razie mniejszych zarobków lub utraty pracy. Dlatego przed ich zaciągnięciem warto przemyśleć, jakie zadłużenie jest dla nas najbardziej korzystne i czy będziemy w stanie systematycznie je regulować. Perspektywę spłaty trzeba szczególnie starannie skalkulować, bo jeśli liczymy na to, że dokonamy jej z najbliższej premii, nagrody lub innych niespodziewanych przychodów, możemy się rozczarować i wpaść w spiralę zadłużenia.

Na mieszkanie, urlop, telewizor…

Łatwo dostępne kredyty i zakupy na raty spowodowały, że wiele towarów, na które kiedyś trzeba było oszczędzać latami, teraz możemy mieć „od ręki”. Szybko, ale drożej. Dlatego jeśli chcemy zapożyczyć się po to, by kupić wystawne prezenty pod choinkę, wybrać się na egzotyczne wakacje albo wymienić telewizor na trójwymiarowy, poważnie to rozważmy. Święta i wakacje szybko mijają, zachcianki przestają cieszyć, a pożyczone pieniądze trzeba będzie długo spłacać. Zdarzają się jednak sytuacje, że bez kredytu ani rusz. Dotyczy to przede wszystkim zakupu mieszkania. Mając do wyboru wieloletnie oszczędzanie na nie i równoczesne wynajmowanie, czy też spłacanie rat kredytu i mieszkanie już „na swoim”, najczęściej bardziej opłacalne jest drugie rozwiązanie. Kredyt przyda się również wtedy, gdy chcemy zainwestować go w coś, co w przyszłości przyniesie nam zyski, np. w kurs podnoszący nasze kwalifikacje, obóz językowy, zakup potrzebnego oprogramowania komputerowego… Możemy liczyć na to, że tak wydane pieniądze spłacą się nam z nawiązką.

Pułapki karty

Polska rekordzistka miała w portfelu 36 kart kredytowych i z ich powodu jeszcze większe kłopoty. Nie bez przyczyny karty są produktem wysokiego ryzyka, to znaczy, że trzeba z nich korzystać wyjątkowo uważnie i rozsądnie. Bo kiedy zaczyna nam brakować gotówki, wydaje się, że problemy finansowe są tylko przejściowe, że za miesiąc wszystko spłacimy – najłatwiej wtedy zaciągnąć dług na karcie. Możemy nią robić zakupy i nic przy tym nie płacić. Kiedy jednak potem nie jesteśmy w stanie spłacić miesięcznych zobowiązań i regulujemy tylko wyznaczoną przez bank kwotę minimalną, cała reszta jest kredytem i to bardzo wysoko oprocentowanym. Dlatego dług na karcie wyjątkowo szybko narasta. Kredytem są również zakupy na raty i tzw. debet w koncie, czyli dopuszczalny limit, do którego możemy wypłacać pieniądze niemające pokrycia na rachunku. Za nie również musimy dodatkowo zapłacić, nawet jeśli sprzedawca zapewnia, że lodówkę dostaniemy na raty „zero procent”. Oprocentowanie może być wliczone w cenę towaru lub skalkulowane w postaci dodatkowych opłat i marży. Banki żyją z pożyczania pieniędzy i nie robią tego za darmo. Nie sfinansują nam zakupów, nie wyłożą pieniędzy na zakup lodówki na raty, nie przymkną oka na zdarzający się debet na rachunku. Za wszystkie, nawet najmniejsze kredyty, płacimy. Od nas jednak zależy, czy wybierzemy kredyt drogi, czy poszukamy tańszego, z bardziej dogodnymi warunkami spłaty.

Zapłacisz dużo więcej

Uchodzące za stosunkowo tanie kredyty hipoteczne (bo niżej oprocentowane od konsumpcyjnych) w rzeczywistości wcale takie nie są. Zaciągane na kilkanaście lub kilkadziesiąt lat powodują, że oddajemy bankowi w sumie nawet dwa razy większą od tego, ile od niego pożyczyliśmy. Poza tym ze względu na długi okres kredytowania umowy w tym przypadku przewidują szereg dodatkowych zabezpieczeń w postaci wpisu do hipoteki (jeśli jej nie ma – trzeba założyć), wyceny nieruchomości, ubezpieczenia pomostowego kredytu lub polisy na życie kredytobiorcy… Każda z nich to dodatkowy koszt. Aż takich zabezpieczeń nie wymagają kredyty konsumpcyjne, udzielane na krótki czas i stosunkowo niewielkie kwoty. Mają wyższe oprocentowanie, ale spłacamy je maksymalnie w kilkanaście czy kilkadziesiąt miesięcy. Jak więc rozeznać, czy kredyt jest drogi, czy tani? Nie świadczy o tym samo oprocentowanie, podawane w wartości nominalnej. Warto poznać rzeczywistą roczną stopę procentową (RRSO), która oprócz odsetek uwzględnia inne koszty: prowizje, opłaty przygotowawcze.Ta wielkość – liczona w stosunku rocznym – może pomóc nam ocenić, ile tak naprawdę kosztować nas będzie dług i na jej podstawie będziemy mogli zadecydować, czy damy radę go spłacać. Z zaciągnięciem kredytu mogą też wiązać się koszty, które nie będą uwzględnione w RRSO, dlatego zawsze warto dokładnie o nie pytać w banku przed podpisaniem umowy o kredyt. Więcej o ekonomii na stronie www.nbp.pl. Zainteresowała Cię treść artykułu? Podziel się z najbliższymi! Zaproś ich  do odwiedzenia strony www.gosc.pl/Budzet_pod_lupa, gdzie zamieszczamy kolejne odcinki cyklu „Domowy budżet pod lupą”. Weź udział w ankiecie internetowej dotyczącej tego cyklu, możesz wylosować jeden z 10 upominków.

Nie daj się nabrać. Sprawdź, zanim podpiszesz

To hało akcji, której celem jest zwrócenie uwagi na niebezpieczeństwa związane z zaciąganiem krótkoterminowych pożyczek, tzw. chwilówek, na wysoki procent oraz korzystaniem z usług finansowych, które nie podlegają szczególnemu nadzorowi państwa. Akcja promuje cztery zasady bezpiecznych pożyczek: • 1. Sprawdź wiarygodność firmy. • 2. Policz całkowity koszt pożyczki. • 3. Dokładnie przeczytaj umowę. • 4. Nie podpisuj, jeśli nie rozumiesz. Więcej informacji na www.zanim-podpiszesz.pl oraz pod numerem infolinii 800 290 479

Uważaj, od kogo pożyczasz

Wbrew pozorom ma znaczenie, od kogo pożyczamy pieniądze. Żeby otrzymać kredyt lub pożyczkę gotówkową w banku lub w SKOK, trzeba m.in. wykazać się zdolnością kredytową, nieposzlakowaną historią w Biurze Informacji Kredytowej i zazwyczaj podać konkretny cel, na który chcemy kredyt przeznaczyć. W zależności od rodzaju kredytu, formalności trwają nawet do kilku tygodni i nie zawsze kończą się sukcesem. Jeżeli bank ma podejrzenia co do naszej sytuacji finansowej, może odmówić udzielenia kredytu albo przyznać nam niższą jego kwotę. Inne instytucje finansowe, jak np. parabanki czy osoby fizyczne, proponują pożyczki, regulowane kodeksem cywilnym i przepisami o kredycie konsumenckim. Korzystanie z ich usług, jak zapewniają, jest prostsze: „formalności w 15 minut”, „bez BIK”, „na dowód osobisty”, przez internet, na telefon, z dojazdem do klienta... Ale za „łatwe pieniądze” zapłacimy dużo więcej niż w banku. Do odsetek dolicza się bowiem wiele dodatkowych marż, opłat, prowizji… W efekcie może okazać się, że pożyczka nie jest oprocentowana na 5 proc., jak podaje reklama, ale na 23 tys. proc.! Jeszcze większe pułapki czekają nas, jeśli nie będziemy mogli terminowo spłacać rat. Przedłużenie terminu spłaty tzw. chwilówki może nas kosztować prawie tyle samo, co jej wzięcie. W podobnych sytuacjach banki także naliczają relatywnie wysokie opłaty, jednak z bankiem możemy negocjować, np. starać się o zmniejszenie rat kosztem wydłużenia okresu spłaty kredytu, prosić o kilkumiesięczne „wakacje” w spłacie całej raty lub jej części kapitałowej albo zmianę kredytu na tańszy. Niektóre parabanki stosują niedozwolone praktyki, a w umowach „przemycają” zapisy niekorzystne dla klientów. Zanim pożyczymy pieniądze od instytucji i osób niepodlegających nadzorowi państwa, zajrzyjmy na stronę Komisji Nadzoru Finansowego (www.knf.gov.pl), która publikuje listę nieuczciwych firm oraz na stronę: www.zanim-podpiszesz.pl, gdzie znajdziemy rady, jak ustrzec się przed pułapkami pożyczek.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.