Premier przyjął rezygnację szefa ABW

PAP

publikacja 02.01.2013 18:33

Premier Donald Tusk przyjął rezygnację Krzysztofa Bondaryka ze stanowiska szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Obowiązki szefa Agencji będzie pełnił dotychczasowy zastępca Dariusz Łuczak - poinformowano w środę na stronie internetowej KPRM.

Premier przyjął rezygnację szefa ABW Krzysztof Bondaryk PAP/Radek Pietruszka

Zgodnie z prawem szefów ABW powołuje i odwołuje premier, po zasięgnięciu opinii prezydenta RP, Kolegium oraz komisji ds. służb specjalnych. Jak mówi ustawa, odwołanie szefa Agencji z zajmowanego stanowiska może nastąpić w przypadku m.in. rezygnacji z zajmowanego stanowiska.

Jak podano, o decyzji szefa rządu zostało w środę powiadomione Kolegium ds. Służb Specjalnych, które zebrało się tego dnia. Ze źródła zbliżonego do resortów siłowych PAP dowiedziała się nieoficjalnie, że zarówno rezygnacja Bondaryka, jak i przyjęcie jej przez Tuska nastąpiły przed środą.

Członek sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych Konstanty Miodowicz (PO) powiedział PAP, że Bondaryk nie uzasadnił swojej rezygnacji, którą złożył z dniem 15 stycznia. Według Miodowicza rezygnacja Bondaryka może mieć związek z planowanymi zmianami w ABW - tak zasugerował premier podczas obrad. W jego opinii rezygnacja będzie dopiero opiniowana przez speckomisję, gdy wpłynie do niej odpowiedni wniosek.

Jak poinformowała w środę kancelaria premiera pełniącym obowiązki szefa ABW będzie dotychczasowy zastępca Dariusz Łuczak.

"Prezes Rady Ministrów podziękował Krzysztofowi Bondarykowi za pięć lat kierowania ABW, podkreślając, że sukcesy osiągnięte w tym okresie przez Agencję były efektem dużego wkładu pracy i osobistego zaangażowania jej szefa" - napisano w komunikacie KPRM.

Jak podała kancelaria premiera, podczas posiedzenia "Kolegium wyraziło pozytywną opinię na temat projektów planów służb specjalnych na 2013 rok". Podczas obrad premier Tusk poinformował o "zakończeniu pracy przez Zespół do spraw zmian organizacyjnych i legislacyjnych w służbach specjalnych". Przewodniczyli mu szef MSW Jacek Cichocki i szef MON Tomasz Siemoniak.

"Premier zwrócił się do członków i uczestników posiedzenia Kolegium o wyrażenie opinii na temat propozycji Zespołu, która będzie przedmiotem dyskusji na następnym posiedzeniu" - poinformował KPRM.

Rzecznik ABW Maciej Karczyński w środę wieczorem był nieuchwytny. Rezygnacji szefa ABW nie chcieli w środę komentować: rzeczniczka MSW Małgorzata Woźniak i rzecznik MON Jacek Sońta.

O potrzebie zmian w ABW premier mówił w Sejmie już pod koniec sierpnia po sprawie Amber Gold. "To jest prawdopodobnie już jednoznaczna wskazówka, że ABW trzeba przebudować jednoznacznie w stronę służby informacyjnej, a nie konkurującej z innymi służbami policyjnymi" - oświadczył wtedy Tusk.

Na początku grudnia szef rządu zapowiedział "istotne zmiany" w zasadach funkcjonowania ABW, zastrzegając, że w pozostałych służbach specjalnych nie ma aż tak wyrazistych potrzeb pewnych korekt. Ocenił też, że bezpośredni nadzór premiera nad służbami raczej powinien być utrzymany - z większymi możliwościami wykonawczymi dla ministrów, którzy odpowiadają za poszczególne służby, przede wszystkim MON i MSW.

Tusk wyraził też wówczas przekonanie, że do końca roku powinny powstać założenia zmian w prawie tam, gdzie te korekty będą wymagały zmian ustawowych.

"W przypadku ABW - będziemy chcieli, aby ABW koncentrowała się i profesjonalizowała w działaniach dotyczących zagrożeń terrorystycznych, ekstremizmami, ochroną informacji niejawnych. Doświadczenie z Brunonem K. (podejrzewanym o planowanie zamachu na Sejm - PAP) - współpracy między ABW i prokuraturą - każe nam się zastanowić nad takim modelem, w którym Agencja mogłaby mieć możliwość prowadzenia czynności procesowych w odniesieniu do czynów, o których mówimy" - powiedział szef rządu. Dziś czynności procesowe to domena prokuratury i sądu - policja czy ABW działają niekiedy na polecenie tych instytucji, np. w ramach śledztw.

Zarazem Tusk podkreślił, że jeśli chodzi o szeroko pojętą przestępczość gospodarczą, to w wymiarze antykorupcyjnym jest od tego CBA, natomiast na działaniach przeciwko zwykłej przestępczości gospodarczej powinna koncentrować się policja i CBŚ.

Pod koniec grudnia "Gazeta Wyborcza" napisała, że według projektu zmian w ustawie o ABW nie będzie ona prowadzić śledztw gospodarczych. Sam projekt zmian miał mieć podobno kilka wersji. "GW" pisała, ze premier chce, by bezpośredni nadzór nad swoimi służbami mieli ministrowie obrony i spraw wewnętrznych, a szef rządu zachowałby tylko nadzór nad CBA. Jeśli chodzi o ABW i służby wojskowe - pisała gazeta - premier będzie decydował, kto zostanie ich szefami. ABW nadal ma zajmować się zagrożeniami terrorystycznymi, w tym bezpieczeństwem najważniejszych osób w państwie.

W ubiegłym roku zmienili się wszyscy wiceszefowie ABW. W kwietniu zastępcą szefa Agencji został płk Dariusz Łuczak, który zastąpił Pawła Białka. Z kolei na początku listopada wiceszefem ABW został płk Kazimierz Mordaszewski, który przyszedł na miejsce płk Jacka Mąki i płk Zdzisława Skorży.

54-letni Bondaryk pełnił obowiązki szefa ABW od połowy listopada 2007 r., a formalnie szefem Agencji został w styczniu 2008 r.

Tusk powołał Bondaryka po tym, jak otrzymał od prezydenta Lecha Kaczyńskiego pytania dotyczące przeszłości Bondaryka (m.in. czy jest niebezpieczeństwo postawienia Bondarykowi zarzutów w sprawie wycieku tajnych danych z sieci telefonii PTC, gdzie pracował). Premier potraktował pytania jako wymagane wyrażenie opinii o kandydacie na szefa ABW. Ówczesny sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Michał Kamiński oceniał wtedy, że Bondaryka powołano bezprawnie, bo bez wymaganej ustawowo opinii o kandydaturze.

Za czasów Bondaryka w ABW powołano Centrum Antyterrorystyczne. ABW uczestniczyła też w tzw. "tarczy antykorupcyjnej". W lutym 2009 r. ABW zatrzymała rosyjskiego szpiega Tadeusza Juchniewicza, skazanego w 2010 r. przez stołeczny sąd na 3 lata więzienia.

Wiele krytyki ABW przysporzyła sprawa billingów. Bondaryk replikował, że wystąpienia ABW do operatorów o dane telekomunikacyjne to tylko ok. 6,5 proc. ogółu takich zapytań przez uprawnione organy. ABW odpierała też w 2009 r. zarzuty ws. nagrywania rozmów dziennikarzy Cezarego Gmyza i Bogdana Rymanowskiego, bo dokonali tego "operatorzy telekomunikacyjni, bez udziału ABW".