Kolędowa rumba Casanovy

Agata Puścikowska

|

GN 01/2013

„Kolęd się nie słucha, kolędy się śpiewa”. I jest to oczywista oczywistość.

Agata Puścikowska Agata Puścikowska

Najmłodsza córka na okrągło śpiewa „Lulajże, Jezuniu”. Ładnie śpiewa, trzeba przyznać. Ale skąd w pięcioletnich umiejętnościach śpiewaczych jakieś dziwne ozdobniki, głosowe napuszenie i ornamentyka rodem z popkultury? Ano dziecię słucha i naśladuje. Podłapała dziewczyna płytę z kolędami, którą w sklepie zachwalano jako „klasyczną”, i od rana do nocy, przez kilka dni z rzędu wysłuchiwała kolęd, które kolędy tylko przypominały. Więc mamy popkolędową gwiazdę w domu. W spocie zachęcającym do tegorocznego Orszaku Trzech Króli aktorka Dominika Figurska (pozdrawiam, bo felietony czyta) mówi do otaczających ją małych kolędników: „Kolęd się nie słucha, kolędy się śpiewa”. I jest to oczywista oczywistość. U nas w domu kolędy się śpiewa. Więc teoretycznie to z rodzicielskich umiejętności najmłodsza powinna wynieść kolędy. W praktyce od zaśpiewów rodzicielki wolała gwiazdorskie popisy. Matka też chciałaby czasem nie tylko śpiewać (ile można?), ale też kolęd posłuchać. Doskonały ponoć sposób na poświąteczne wyciszenie. W tym celu więc zarekwirowała płytę córki. Żeby sobie nastroju nadal nie psuć. Rozpoczęła też poszukiwania nagrań kolęd, które brzmiałyby w miarę klasycznie, nie były tandetne, a jednocześnie nie przypominały nagrań z XIX-wiecznego gramofonu (o ile taki wtedy istniał). I co? Przeszukała zasoby sieci, przesłuchała przeróżne radia (internet to studnia bez dna). I nic. Bo kolędy są, nawet w ogromnej ilości. Ale i w tym przypadku ilość nie przekłada się na jakość. Oto zasłyszana w radiu kolęda „Gdy śliczna Panna” w rytmie… rumby sprowokowała do latynoamerykańskiego grymasu. A kolejne kolędowe dzieło – do dalszych muzycznych refleksji. Bo jak długo trzeba się było muzycznie zastanawiać, żeby z polonezowego rytmu „Bóg się rodzi” uczynić… walczyk angielski? Pomijając jakieś nagranie „Mizernej cichej”, którą to kolędę można było poznać wyłącznie po… słowach. Bo przecież nie po wykonaniu, które z kolei można porównać do polskiego hymnu śpiewanego w Korei przez znaną piosenkarkę. I kolejny przykład: kolęda „Wśród nocnej ciszy”zaśpiewana przez młodego piosenkarza całkiem muzycznie poprawnie. Ale z głosową manierą zblazowanego Casanovy… A może po prostu coś przeoczyłam? Może wśród polskich wykonawców trwa konkurs na „najoryginalniej” zaśpiewaną kolędę? Chętnie zasiądę do (anty)jury. Nie, nie jestem zajadłą tradycjonalistką, która ostrzy stępione muzycznie zębiska na kolędowych unowocześnieniach. Niemniej czasem lepiej stracić zęby. Niż dobry smak i… ucho. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.