Radość królewska

ks. Jerzy Szymik

|

GN 01/2013

publikacja 03.01.2013 00:15

Z rzeczy świata tego zostaną tylko dwie, Dwie tylko: p o e z j a i d o b r o ć... i więcej nic... C.K. Norwid

Radość królewska jakub szymczuk

Król, jeden z trzech, już wtedy bardzo leciwy, wiele lat po tamtej wyprawie za gwiazdą opowiada w wierszu Podróż Trzech Króli, arcydziele Thomasa Stearnsa Eliota (tu w przekładzie Antoniego Libery):

(…) pod wieczór, prawie w ostatniej chwili,
Trafiliśmy w to miejsce – można powiedzieć – właściwe.
Pamiętam, było to dawno;
Dziś bym postąpił tak samo, tylko trzeba zapytać
Trzeba zapytać
O to: czy cała ta droga nas wiodła
Do Narodzin czy Śmierci? Że były to Narodziny, to nie ulega kwestii,
Mieliśmy na to dowody.
Bywałem świadkiem narodzin i byłem też świadkiem śmierci,
I było dla mnie jasne, że są to różne rzeczy; jednak te narodziny
Były dla nas konaniem, ciężkim jak Śmierć, śmierć nasza.
Wróciliśmy do siebie, do naszych starych Królestw,
Ale w tym dawnym obrządku jakoś nam już nieswojo,
Obco wśród tego tłumu zapatrzonego w swe bóstwa.
Rad byłbym innej śmierci.

Teraz czytam inne arcydzieło na temat podróży Trzech Króli: fragmenty trzeciej części trylogii Benedykta XVI Jezus z Nazaretu, tomu noszącego tytuł Dzieciństwo (tłum. W. Szymona OP). A czytam je w Rzymie, w Domu Świętej Marty, prawie zaglądając papieżowi w rozjarzone do późnej nocy okna. Ogromny księżyc wisi nad placem św. Piotra, słychać świdrujący krzyk mew, pikujących ponad i między słynnymi kolumnami, szum równie słynnych fontann i sygnały karetek pogotowia. Co ja tu robię, dokąd przywiodła mnie „cała ta droga”. Do narodzin czy śmierci? Do narodzin, które są konaniem?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.